Koronawirus uderzył drugą falą w sprzedaż. Dane GUS zaskakująco słabsze od oczekiwań

Październik zatrzymał klientów sklepów w domach. Tak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Sprzedaż detaliczna spadła znacznie mocniej, niż spodziewali się ekonomiści i to w czasie, kiedy wszystkie sklepy mogły jeszcze funkcjonować.

Sprzedaż detaliczna w październiku spadła o 2,3 proc. w porównaniu z październikiem zeszłego roku - podał GUS. To zaskakująco negatywne dane, bo choć ekonomiści spodziewali się, że ten wskaźnik będzie na minusie, to średnia oczekiwań wskazywała spadek o zaledwie 0,5 proc. Miesiąc temu sprzedaż jeszcze rosła, o 2,5 proc. rok do roku, październikowy spadek jest pierwszym od czerwca. 

GUS: sprzedaż detaliczna zaskakująco w dół

Odczyt jest niespodziewany, tym bardziej że przecież w październiku nie obowiązywały dodatkowe restrykcje związane z branżą handlową. Premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie większości sklepów w galeriach i parkach handlowych dopiero od 7 listopada. Mimo to, Polacy na zakupy ruszyli mniej chętnie. 

Widać to w szczegółach raportu Głównego Urzędu Statystycznego. Wśród najmocniej spadających (w cenach stałych) są kategorie: sprzedaż paliw (-13,4 proc. rok do roku - nic dziwnego, nie dość, że spadła mobilność Polaków, to jeszcze ceny samych paliw też), tekstylia, odzież, obuwie (-9,7 proc. rdr), pojazdy samochodowe, motocykle, części (- 8,0 proc.), prasa, książki, pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach (- 3,7 proc.) i żywność, napoje i wyroby tytoniowe (-2,0 proc.). Rosła zaś sprzedaż mebli, RTV, AGD (+11,9 proc. rdr), oraz w kategorii farmaceutyki, kosmetyki, sprzęt ortopedyczny (+1,3 proc.).

Tutaj na uwagę zasługuje szczególnie sprzedaż odzieży i obuwia. Jesień, czyli trzy ostatnie miesiące roku, to dla ten branży zwykle czas największych żniw. Ekonomiści mBanku zauważają, że sprzedaż takich produktów spadła także w ujęciu miesięcznym (o 5,1 proc.), co w październiku jest rzadkością. 

Dlaczego Polacy kupują mniej? 

Ten bank zresztą miał wyjątkowo ponure prognozy dla dzisiejszych danych - spodziewał się spadku sprzedaży aż o 4,5 proc. To dlatego, że banki mają możliwość śledzenia transakcji kartowych, więc niemal na bieżąco widzą trend.

Koronawirus i zwyczaje zakupowe Polaków. Lockdownu jak na razie nie ma, ale Polacy już tną wydatki

To oczywiście dane wyrywkowe, ale potwierdzają się wśród dużych instytucji. Według ekspertów wygląda na to, że Polacy, mimo  że sklepów nie zamknięto, sami ograniczyli się w czasie pandemii. Zostawali w domach i unikali zakupów. W przypadku niektórych kategorii zakupy nie były też po prostu konieczne - skoro pracujemy zdalnie, to nie potrzebujemy nowych ubrań do biura, a skoro nie pojedziemy do rodziny z okazji Wszystkich Świętych, nowe buty także się nie przydadzą. Skoro siedzimy więcej w domach, chętniej kupujemy przez internet - udział handlu online w sprzedaży ogółem zwiększył się z 6,8 proc. do 7,3 proc.

Listopad będzie jeszcze gorszy

Raczej nie ma co liczyć, że dane za ten miesiąc pokażą odbicie. Pekao SA w komentarzu do raportu GUS pisze, że to "początek serii gorszych odczytów dotyczących konsumpcji prywatnej w Polsce". I także powołuje się na swoje dane kartowe. "Nasze wewnętrzne dane dotyczące transakcji kartowych wskazują na to, że w połowie listopada doszło do wyraźnego tąpnięcia sprzedaży w sekcjach objętych nowymi restrykcjami (m.in. odzież, obuwie, meble), choć jego głębokość jest mniejsza niż wiosną" - piszą ekonomiści i szacują, że w tym miesiącu sprzedaż detaliczna mogła się skurczyć o 7-10 proc. rok do roku. 

Podobne obserwacje mają eksperci ING Banku Śląskiego i mBanku. Ci drudzy spodziewają się, że spadki sprzedaży mogą być dwucyfrowe, choć nie tak głębokie jak na wiosnę. "Samoograniczenie się konsumentów ma jednak mniejszą skalę niż w kwietniu (częściej dokonywane są zakupy), nie odnotujemy też takich spadków w przypadku sektorów nieobjętych restrykcjami (np. sprzedaż pojazdów samochodowych). Pewne są natomiast wzrosty udziały sprzedaży przez internet, ale nie zrekompensują one spadków stacjonarnych wydatków" - wyjaśniają. 

Na to, że listopad może wyglądać w handlu dość słabo, wskazują także badania koniunktury konsumenckiej opublikowane przez GUS. Wskaźnik ufności konsumenckiej spadł w listopadzie o 9,2 punktu procentowego w porównaniu z październikiem i wynosi -29,2 pkt.

Koronawirus. Maseczki w przestrzeni publicznej znów obowiązkowe w całej Polsce, Wrocław, 16 października 2020 Załamanie koniunktury konsumenckiej. Dane GUS najsłabsze od wiosny

Dla sprzedawców cała nadzieja w grudniu. I rząd jak na razie tej nadziei nie przekreśla. W sobotę premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że od 28 listopada wszystkie sklepy w galeriach handlowych będą mogły być otwarte (przy zastrzeżeniu odpowiednich wymogów sanitarnych). Pojawiły się nawet głosy o możliwej dodatkowej niedzieli handlowej w grudniu, która miałaby obowiązywać w mikołajki - jak na razie, zgodnie z ustawą o ograniczeniu handlu w niedziele, sklepy mogą być otwarte 13 i 20 grudnia. 

Zobacz wideo Prezes Bosch Polska: Dojście do neutralności emisji dwutlenku węgla to pierwszy krok
Więcej o: