Centralne Biuro Śledcze Policji rozbiło groźną szajkę, która wykorzystywała osoby znajdujące się w ciężkiej sytuacji materialnej i przejmowała ich nieruchomości. Ujęci przez CBŚP w umowach pożyczkowych zaszywali bowiem zapis umożliwiający przewłaszczenie domu lub mieszkania.
Ten proceder został jednak ukrócony - agencji zatrzymali bowiem 11 podejrzanych. Łącznie w śledztwie nadzorowanym przez Pomorski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Gdańsku występuje 13 osób. Na poczet przyszłych kar i środków karnych zabezpieczono majątek podejrzanych o łącznej wartości ok. 3,5 mln zł - czytamy w komunikacie CBŚP.
Działalność grupy udzielając wysoko oprocentowanych i krótkoterminowych pożyczek, przejmowali nieruchomości stanowiące zabezpieczenie spłaty tychże pożyczek. Według ustaleń śledczych grupa mogła działać w latach 2010-2015 na terenie niemal całego kraju. W tym czasie mogli oszukać wiele osób, przejmując od nich 44 nieruchomości o łącznej wartości kilkunastu mln zł.
Poszkodowani znajdowali w prasie lub w internecie ogłoszenia, gdzie proponowano wysokie pożyczki gotówkowe pod zastaw nieruchomości, z krótkim okresem spłaty. Pożyczki te udzielane były nie przez instytucje finansowe, ale przez osoby prywatne. Wysokość pożyczek wahała się od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych, a czas na ich spłatę wynosił od kilku miesięcy do roku. Wartość nieruchomości stanowiących zabezpieczenie spłaty pożyczki kilkukrotnie przekraczała wartość niespłacanej pożyczki.
Z ustaleń śledczych wynika również, że czasem kwota rzeczywiście wypłaconej pożyczki była niższa niż ta wskazana w akcie notarialnym. Często też po podpisaniu umowy okazywało się, że pokrzywdzeni zobowiązani są pokryć zatajone przed nimi prowizje pożyczek w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Umowy konstruowane były w ten sposób, iż w przypadku braku spłaty pożyczki pożyczkodawca kierował sprawę do sądu o przejęcie nieruchomości, która stanowiła zabezpieczenie spłaty. Klauzula taka umieszczona była w umowie pożyczki, ale ofiary nie miały świadomości, na co się decydują.
Zobacz też: Prof. Malinowski: Jeżeli teraz nie zadziałamy, możemy zapłacić bardzo wysoką cenę