Epidemia koronawirusa sprawiła, że i urzędnicy jak najwięcej pracy starają się wykonać bez bezpośredniego kontaktu z obywatelem. Dlatego też coraz częściej zdarza się, że przedsiębiorcy odbierają telefony od przedstawicieli fiskusa. Są proszeni zarówno o podanie informacji mniejszej wagi jak i szczegóły dotyczące kontrahentów. Zdarza się nawet, że urząd skarbowy prosi o skany dokumentów.
Kinga Hanna Stachowiak, wspólniczka w Kancelarii Prawnej Skarbiec, cytowana przez portal PIT.pl radzi, by swoje odpowiedzi udzielane urzędnikowi przez telefon dokładnie przemyśleć. Jej zdaniem może to w niektórych sytuacjach być powodem problemów. - Przeszkoleni w zakresie technik manipulacyjnych urzędnicy potrafią wydobyć trakcie rozmów pożądane przez siebie wrażliwe informacje na temat podatnika lub prowadzonej przez niego działalności - twierdzi ekspertka. - Nie wiadomo jednak, kto i w jakim celu później te informacje wykorzysta - uważa.
Argumentuje, że urzędnik z każdej takiej rozmowy musi sporządzić notatkę służbową, która później może stać się dowodem w sprawie ewentualnych zarzutów skierowanych przeciwko podatnikowi w toczącym się postępowaniu. Nie podaje jednak przykładów tego typu zachowań urzędników popartych relacjami podatników.
Urzędy skarbowe mają wkrótce zyskać nowe uprawnienia. Z ustaleń "Dziennik Gazety Prawnej" wynika, że fiskus ma zyskać możliwość blokowania rachunków prywatnych. Chodzi o konta oszczędnościowe, oszczędnościowo-rozliczeniowe, jak i lokaty terminowe.
Czytaj też: Budżet UE. Bruksela szykuje plan B. Polska może stracić miliardy euro
Ministerstwo Finansów twierdzi, że zmiana jest konieczna. Nieuczciwi przedsiębiorcy ukrywają bowiem wpływy na prywatnych kontach. Tymczasem według dziś obowiązujących przepisów o STIR (System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej) konto, które może zając fiskus, musi być kontem firmowym. Przestępcy i właściciele firm "uciekających" przed aparatem skarbowym mają tę lukę wykorzystywać do transferowania środków, które są poza zasięgiem państwa.