W czasie debaty poprzedzającej unijny szczyt, który ostatecznie zakończył się porozumieniem, część obozu władzy, a także publiczny nadawca, sięgali po jawnie antyunijny przekaz. Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP, odniósł się do sposobu, w jaki TVP próbuje udowodnić, że członkostwo w UE przyniosło Polsce straty. Opublikował analizę, która pokazuje błędną metodę prezentowania danych, która fałszuje prawdziwy obraz rzeczywistości.
"W związku z procesem negocjacji budżetu unijnego i warunkiem praworządności w wykorzystaniu tych funduszy w Polsce rozpoczęto narrację kwestionującą w ogóle korzyści dla Polski z członkostwa w UE. Pojawiły się wręcz twierdzenia, że Polska straciła na członkostwie w UE" - pisze ekspert w swojej analizie.
Według ekonomisty mówienie o stratach jest aberracją ekonomii. "To gigantyczne kłamstwo. Takie twierdzenia są oderwane od teorii i rzeczywistości ekonomicznej" - twierdzi dr Dudek. I przypomina, że istotą wymiany handlowej jest możliwość korzystania z jej dóbr przez wszystkie strony. "Jeżeli jakaś ze stron ma wyższe zyski z tej wymiany, to nie oznacza to, że druga strona coś traci. Zysk nie może być stratą" - zauważa analityk.
I cytuje wykresy opublikowane przez TVP, które mają udowodnić następującą tezę: Niemcy zyskują więcej na członkostwie w UE, a więc Polska na tym traci. Publiczny nadawca na pierwszej z plansz wskazuje "korzyści ze wspólnego rynku" przeliczone na osobę i wyrażone w euro. W przypadku Niemiec wynoszą 1046 euro, a Polski 382 euro. Na drugiej grafice widzimy porównanie kosztów i zysków bycia w Unii. TVP porównało składki do budżetu UE z korzyściami z wolnego rynku. Niemcy wpłaciły do wspólnej kasy 32,8 mld euro, a zyskały na wymianie handlowej 208 mld euro. W przypadku Polski te wartości wynoszą odpowiednio 5,7 i 44 mld euro.
Wykresy publikowane przez TVP TVP/Pracodawcy RP
Dr Sławomir Dudek wyjaśnia, że na wykresie z lewej strony pokazane są wyniki analizy autorstwa prof. Mion i dra Ponattu, opublikowanej przez fundację Bertelsmanna. "Autorzy oszacowali wpływ funkcjonowania wspólnego rynku na produktywność, przepływy ludności i tzw. bogactwo, czyli abstrakcyjną, modelową kategorię ekonomiczną. Na planszy pokazano zmianę bogactwa, ale wyrażoną nominalnie w euro na 1 mieszkańca. Takie podejście jest absurdem metodologicznym" - twierdzi ekonomista
Wyjaśnia, że siła nabywcza w krajach bogatszych i w takich krajach jak Polska jest zupełnie inna, bo ceny w Polsce w wielu przypadkach po przeliczeniu na euro są o kilkadziesiąt procent niższe niż w najbogatszych krajach UE. Ponadto, zmiany bogactwa, zmiany PKB w wyrażeniu nominalnym zależą od poziomu rozwoju danej gospodarki, a co najważniejsze – jej rozmiaru, rozmiaru handlu zagranicznego. Zresztą podkreślają to sami autorzy: "[...] biorąc pod uwagę poziom PKB na mieszkańca, regiony w krajach takich jak Węgry i Polska wykazują znaczny wzrost dobrobytu - co jest zgodne z nadrabianiem zaległości" - cytuje ekonomista.
Dr Dudek zauważa, że w ekonomii porównawczej stosuje się miary względne, a więc wyrażone w procentowych zmianach. Wyjaśnia to na podstawie wykresów przedstawiających wzrost PKB. I znów odwołuje się do wykresu opublikowanego przez TVP. Tym razem jest on prawidłowy, bo danych "nie trzeba zmieniać pod tezę".
Dynamika PKB w II kw. 2018 roku, zaprezentowana na poniższym wykresie z lewej strony, w przypadku Polski wynosiła 5,1 proc. I była znacznie wyższa od średniej unijnej (2,2 proc.), niemieckiej (1,9 proc.), czy węgierskiej (4,4 proc.). Wykres opublikowany przez TVP, z lewej strony, odzwierciedla rzeczywistość.
Jak manipulować danymi? Ekspert wyjaśnia Źródło: TVP/Pracodawcy RP
Czytaj też: Morawiecki o "podwójnym zwycięstwie" na szczycie UE. "Nie poddaliśmy się"
Gdyby do prezentowania danych o PKB TVP zastosowałaby metodę użytą do porównania zysków i strat w członkostwie UE, odbiorca widziałby zupełnie co innego. Wzrost o +2,2 proc. dla całej UE wyniósłby bowiem 500 mld euro. I dosłownie "nie zmieściłby się" na ekranie telewizora. W Niemczech przyrost w euro wyniósłby 17 mld, a w Polsce 6 mld, w Czechach i na Węgrzech to zaledwie 1,5 mld euro. Niemcy stałyby się liderem. Skutki takiego zabiegu - a więc manipulacji - prezentuje wykres po prawej stronie.
Ale właśnie taką technikę zastosowano przy prezentowaniu korzyści ze wspólnego rynku. Zdaniem dr. Dudka wybrano złe podejście metodologiczne, pod konkretny cel, pod tezę.