Prezydent Andrzej Duda - według słów premiera Morawieckiego z kampanii prezydenckiej - miał być "gwarantem braku podwyżek podatków". Minister finansów Tadeusz Kościński przekonywał, że w kryzysie "zabieranie pieniędzy z kieszeni podatników byłoby dziwne". Wiceszef resortu finansów Piotr Patkowski twierdził z kolei, że nie ma mowy o nowych podatkach, bo nowe daniny formalnie są opłatami.
Jak zwał tak zwał, w każdym razie w 2021 r. czeka nas sporo nowości, które odbiją się na stanie naszych portfeli.
Od 1 stycznia 2021 r. obowiązywać będzie tzw. opłata cukrowa. Formalnie zapłacą ją producenci napojów i hurtownie (podmioty wprowadzające napoje na rynek), ale wszystko wskazuje na to, że będzie ona ujęta w cenach na sklepowych półkach. Wpływy z opłaty cukrowej mają przede wszystkim zasilać budżet Narodowego Funduszu Zdrowia.
Opłata cukrowa może podnieść cenę napojów słodzonych o kilkadziesiąt procent. Konkretnie, ma ona wynosić przynajmniej 50 gr za każdy litr. "Przynajmniej", bo jeżeli w napoju będzie więcej niż 5 g cukrów na 100 ml produktu, opłata będzie jeszcze wyższa - o 5 gr za każdy dodatkowy gram cukru w litrze napoju. Kolejne 10 gr opłaty na litr ma być nałożone na napoje z dodatkiem tauryny lub kofeiny.
Jak wylicza Jakub Olipra, ekonomista banku Credit Agricole, gdyby całą opłatę cukrową producenci przerzucili na klientów, napoje takie jak Pepsi, Cola-Cola, Fanta, Hoop Cola czy oranżada Hellena podrożałyby o 25-45 proc.
Więcej na ten temat piszemy w tym tekście:
Od początku 2021 r. obowiązywać będzie też opłata od "małpek" (tj. napojów alkoholowych w butelkach o pojemności do 300 ml). Również w tym przypadku formalnie zapłacą ją podmioty wprowadzające "małpki" na rynek, ale zapewne koszty ostatecznie poniosą klienci. Wpływy z opłaty mają zasilić NFZ oraz budżety gmin.
Opłata za "małpki" ma wynosić 25 zł na każdy litr 100-procentowego alkoholu. Przykładowo, dodatkowa opłata od buteleczki 200 ml wódki 40 proc. wyniesie 2 zł. Ale producenci "małpek" szukają sposobu na obejście nowej opłaty, projektując butelki o delikatnie wyższej pojemności.
Rząd tłumaczy, że opłata od "małpek" czy opłata cukrowa nie mają celu fiskalnego (tj. pozyskania nowych środków od podatników), ale mają zniechęcić Polaków do konsumpcji niezdrowych napojów. Przekonują, że podobne daniny funkcjonują też w innych krajach.
Z drugiej strony, część ekonomistów - np. dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP - mówi o rządowej taktyce polegającej na "szukaniu wroga". Nie dotyczy to zresztą tylko opłaty cukrowej czy od "małpek" - inne nowe daniny czy zmiany w przepisach w 2021 r. również są tłumaczone względami prozdrowotnymi, sprawiedliwości czy wyrównywania szans.
Ostatnio popularnym terminem są tzw. podatki sektorowe. Podatek bankowy, od handlu detalicznego, cukrowy, nagle wzrosła radykalnie akcyza na alkohol i papierosy. Rząd będzie szukał takich podatków sektorowych, gdzie można znaleźć jakieś uzasadnienie zdrowotne lub antagonizować pewne grupy. Banki albo wielkie sieci detaliczne "siedzą na pieniądzach" - można je obciążyć. Tylko przeciętny obywatel nie wie, że na końcu to się odbija w inflacji, wyższych opłatach
- mówił niedawno w Gazeta.pl dr Dudek.
Od 1 stycznia 2021 r. na fakturach za prąd - nie tylko milionów gospodarstw domowych, ale też firm - znajdzie się nowa pozycja. Będzie to tzw. opłata mocowa.
Jej wysokość będzie zależeć od zużycia energii. Konkretnie, gospodarstwa domowe zapłacą miesięcznie:
Przeciętna rodzina prawdopodobnie zwykle "załapie się" do grupy obciążonej opłatą 9,19 zł miesięcznie. Zapłacą więc w skali roku ok. 110 zł więcej za energię tylko z tytułu nowej opłaty mocowej.
Wpływy z opłaty mocowej mają być przeznaczone m.in. na budowę nowych elektrowni i modernizację obecnych. Opłata ma także zachęcać do samodzielnej produkcji energii dzięki korzystaniu z własnych instalacji (np. fotowoltaicznych).
Rząd Zjednoczonej Prawicy przez kilka lat walczył z europejskimi instytucjami w sprawie podatku handlowego. W 2019 r. Sąd Unii Europejskiej dał polskiemu rządowi zielone światło, unieważniając wcześniejszą - negatywną dla ekipy Morawieckiego - decyzję Komisji Europejskiej. KE odwołała się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten nie wydał jeszcze formalnie decyzji, ale polski rząd informuje, że nie zamierza już przesuwać kolejny raz terminu wejścia podatku handlowego w życie. Ma do niego dojść 1 stycznia 2021 r.
Podatek handlowy ma zostać nałożony na sieci handlowe i wynieść 0,8 proc. od przychodu 17-170 mln zł miesięcznie, albo 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie.
Podobnie jak w przypadku opłaty od "małpek" czy opłaty cukrowej, a wcześniej np. podatku bankowego, to nie konsumenci bezpośrednio będą obciążeni nową daniną. Eksperci podatkowi nie mają jednak wątpliwości, że w dłuższym horyzoncie czasowym przedsiębiorcy będą sobie odbijać ją w cenach produktów.
Reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych miała wejść w życie już w 2020 r., ale z powodu wybuchu pandemii rząd ją zamroził. Wszystko wskazuje jednak na to, że dojdzie do niej w 2021 r.
Rząd chce przemalować OFE na nowe Indywidualne Konta Emerytalne, dodając do nich możliwość swobodnego dysponowania środkami po ukończeniu 60. roku życia. Nazywa to "prywatyzacją" pieniędzy z OFE - dziś bowiem kapitał z OFE wędruje ostatecznie do ZUS i podnosi kwotę emerytury.
Za tę "usługę" rząd chce zainkasować 15 proc. środków zgromadzonych na OFE. Jako że obecnie ok. 15,5 mln członków OFE ma na nich łącznie ok. 138,8 mld zł (dane KNF na koniec listopada br.), to daje to średnio blisko 9 tys. zł na osobę. Po pobraniu 15-procentowej opłaty przekształceniowej zostałoby o ponad 1,3 tys. mniej. Rząd przekonuje, że w zamian za to, że zapłacimy 15-procentową opłatę dziś, w przyszłości wypłacone środki nie będą już opodatkowane.
Jednocześnie jest możliwe uniknięcie opłaty przekształceniowej - gdy złoży się stosowne żądanie, aby środki z OFE powędrowały na konto w ZUS. Wówczas te środki powiększą emeryturę z ZUS w przyszłości. Zgodnie z obecnym stanem prawnym, emerytury są opodatkowane podatkiem PIT.
Od początku 2021 r. rząd obłoży także podatkiem CIT spółki komandytowe. Tłumaczy, że przepisy mają uderzyć w nieuczciwe firmy, ale eksperci podatkowi przekonują, że to margines, a w rzeczywistości zmiany uderzą przede wszystkim w kilkadziesiąt tysięcy rodzinnych firm.
Obecnie spółki komandytowe nie są objęte CIT-em, za to wspólnicy płacą podatek liniowy PIT 19 procent. Po zmianach najpierw spółka komandytowa zapłaciłaby podatek CIT, a później jej wspólnicy PIT.
Ustawę pod koniec listopada podpisał prezydent Andrzej Duda. Ustawa wejdzie w życie od 1 stycznia 2021 r., ale nowe przepisy będą mogły być stosowane przez firmy dopiero od 1 maja.
W listopadzie prezydent Duda podpisał też ustawę w dużej mierze uszczuplającą grono osób, które mogą skorzystać z tzw. ulgi abolicyjnej. Te przepisy zaczną obowiązywać od stycznia 2021 r.
W największym skrócie - ulga abolicyjna pozwala polskim podatnikom pracującym za granicą podlegać korzystnej metodzie unikania podwójnego opodatkowania w Polsce.
Propozycja zakłada, że choć ulga nie zostanie zlikwidowana, to jej znaczenie dla większości podatników będzie marginalne. Ulga ma być limitowana do kwoty 1360 zł. Można zatem uznać, że ulgi faktycznie nie będzie. Różnicę pomiędzy podatkiem obliczonym według skali w Polsce a podatkiem zagranicznym (o ile będzie ze względu na znacznie wyższą niż w Polsce kwotę wolną od podatku) oraz kwotą 1360 zł będzie trzeba dopłacić do polskiego fiskusa
- komentuje Anna Misiak, doradca podatkowy, partner i szef Zespołu Podatków Osobistych i Doradztwa dla Pracodawców w MDDP. Ustawa oznacza nie tylko wyższe obciążenia dla osób pracujących za granicą, ale także różnicuje podatników pod względem kraju, w którym zarobkują.
W 2021 r. podniesione mogą zostać także niektóre podatki lokalne, zależne co do wysokości (i w ogóle woli poboru) od poszczególnych gmin. Z ok. 125 do 130 zł może pójść w górę maksymalna roczna kwota tzw. podatku od psa.
W górę w 2021 r. nawet o 3,9 proc. może pójść także podatek od nieruchomości. Taka sama skala podwyżki dotyczy także maksymalnej wysokości m.in. opłaty targowej i uzdrowiskowej.
Od początku 2021 r. z 22,70 zł do 24,50 zł w górę pójdzie miesięczna opłata abonamentowa za użytkowanie telewizora albo telewizora i radia.
Nieco więcej zapłacą także przedsiębiorcy w ramach składek ZUS. Nie będzie to wzrost tak duży jak w poprzednich latach, ale można szacować (ostateczną kwotę poznamy w połowie stycznia 2021 r.), że tzw. duży ZUS wyniesie nieco ponad 1450 zł (dziś ok. 1431 zł).
Niewykluczone, że jeszcze w 2021 r. (lub w 2022 r.) w życie wejdzie także tzw. "podatek od deszczu", a konkretnie wręcz odwrotnie, bo "od zabetonowania". Podatek w kwocie nawet kilkuset złotych rocznie już wkrótce może grozić osobom, które nie będą dbały o retencję wody.