Brexit staje się faktem na "cywilizowanych" zasadach. Niemal tydzień po tym, jak Wielka Brytania i Unia Europejska, dwie strony negocjacyjnego stołu, ogłosiły dojście do porozumienia, doszło do oficjalnego podpisania dokumentu.
Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, Ursula von der Leyen, Przewodniczący Komisji Europejskiej oraz premier Boris Johnson poinformowali o tym za pośrednictwem mediów społecznościowych.
"Nowy rozdział, nowe relacje" - napisał przedstawiciel unijnych władz na Twitterze. Wyjaśnił, że dokument podpisany wraz z der Leyen zostanie wysłany na Wyspy, by podpisał go szef tamtejszego rządu.
"To była długa podróż. Czas zostawić brexit za nami. Przyszłość jest tworzona w Europie" - napisała w komentarzu Ursula von der Leyen.
Johnson również skomentował podpisanie umowy. "The deal is done" - napisał na Twitterze, co można przetłumaczyć na zwykłe "mamy umowę".
W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia tekst umowy regulującej przyszłe relacje między stronami, w tym głównie handlowe, został opublikowany. Poinformowali o tym w twitterowych wpisach główni negocjatorzy - David Frost i Michel Barnier. Dokument jest spory - zawiera aż 1200 stron różnego rodzaju regulacji.
Najważniejszą kwestią, jaką reguluje umowa, są cła. Dzięki porozumieniu po 31 grudnia wymiana handlowa pomiędzy Wielką Brytanią a Unią będzie możliwa na zbliżonych zasadach do dzisiejszych - przede wszystkim bez konieczności opłacania danin.
Dojście do porozumienia nie było pewne, o czym świadczyły zapasy robione przez przedsiębiorców z obu stron Kanału La Manche. Kolejki ciężarówek wypełnionych towarem ciągnęły się kilometrami.
Podpis złożony przez Borisa Johnsona pod umową z UE nie kończy oficjalnie procedury brexitu. Brytyjscy parlamentarzyści będą nad nią głosować w środę 30 grudnia. To wydaje się jednak wyłącznie formalnością.
Boris Johnson zaapelował do eurosceptycznych parlamentarzystów Partii Konserwatywnej, by poparli porozumienie. Wsparcie sceptyków nie jest konieczne do zatwierdzenia umowy - szef brytyjskiego rządu ma bowiem odpowiednio wiele "szabel", zależy mu jednak na jasnym politycznym poparciu zawartej umowy również ze strony najbardziej zagorzałych zwolenników brexitu.