Pod sam koniec grudnia 2020 r. główni doradcy brytyjskiego rządu ds. zdrowia (tzw. Chief Medical Officers) przychylili się do rekomendacji zespołu eksperckiego przy resorcie zdrowia, aby opóźnić nieco podawanie drugiej dawki szczepionki przeciw koronawirusowi. Według "The Guardian" pójście w ślady Wielkiej Brytanii rozważają Niemcy i Duńczycy. Także minister zdrowia polskiego rządu - Adam Niedzielski - zdradził, że rząd dyskutuje, czy opóźnić podanie drugiej dawki.
Za decyzją Brytyjczyków stoi m.in. zła sytuacja epidemiczna. Dziennie przybywa tam już ponad 50 tys. nowych przypadków, premier Boris Johnson właśnie ogłosił kolejny lockdown. Dlatego priorytetem okazuje się, aby jak najwięcej osób na Wyspach uzyskało przynajmniej częściową odporność dzięki szczepionce. Początkowo zakładano, że drugie dawki szczepionki Pfizer/BioNTech będą podawane po trzech tygodniach od pierwszej iniekcji (a AstraZeneca - też zaakceptowanej już w Wielkiej Brytanii - po czterech tygodniach), ale uznano, że lepsze skutki przyniesie opóźnienie terminu drugiego szczepienia nawet do 12 tygodni.
Jak podkreślają główni doradcy medyczni, szacuje się, że już po pierwszej dawce szczepionki odporność przeciwko koronawirusowi rośnie do ok. 70 proc. Dlatego w celu maksymalnego zabezpieczenia grup ryzyka - przynajmniej w krótkim terminie - rekomendują jak najszybsze zaszczepienie ich pierwszą dawką. Brytyjski rząd przekonuje, że jest to optymalna strategia dla zmniejszenia śmiertelności i liczby osób wymagających hospitalizacji. Druga dawka szczepionki jest ważna z punktu widzenia długotrwałej odporności (zapewnia ponad 90-procentową ochronę) i oczywiście zostanie podana pacjentom, ale nie po trzech czy czterech, lecz około dwunastu tygodniach od pierwszego terminu.
Na każde tysiąc osób, które otrzymały w styczniu drugą dawkę szczepionki przeciw COVID-19, tysiąc kolejnych nie może uzyskać znaczącej początkowej ochrony [dzięki pierwszej dawce - red.]
- tłumaczyli kilka dni temu rządowi doradcy. Przekonywali, że choć zaszczepionych pierwszą dawką zostało już ponad milion osób, wciąż pozostaje ok. 30 mln pacjentów i pracowników medycznych i socjalnych uprawnionych do szczepienia w pierwszej fazie. Są one szczególnie zagrożone zakażeniem koronawirusem, a w efekcie ciężką chorobą lub nawet śmiercią.
Zmniejszenie o połowę liczby zaszczepionych osób w najbliższych dwóch-trzech miesiącach z powodu podania dwóch dawek w krótkim odstępie czasu zamiast po dwunastu tygodniach nie zapewnia optymalnego wpływu na zdrowie publiczne
- czytamy w komunikacie.
Jak donosi "The Guardian", opóźnienie podania drugiej dawki szczepionki rozważają władze Niemiec i Danii. W ślady Brytyjczyków może pójść także Polska. Tutaj poza "dostarczeniem" częściowej odporności jak największej liczbie osób z grup ryzyka chodzi także o dość ograniczone - na razie - zasoby szczepionek.
Komisja Europejska zakontraktowała szczepionki u sześciu producentów. Na razie na terenie Unii Europejskiej dostępne są jednak wyłącznie preparaty Pfizer/BioNTech, na dniach spodziewana jest decyzja Europejskiej Agencji Leków o dopuszczeniu szczepionki Moderny. Zamówienie KE opiewa łącznie na 300 mln dawek szczepionki Pfizer/BioNTech i 160 mln Moderny, ale oczywiście dostawy są rozłożone na miesiące. Tymczasem w kolejnych krajach rośnie złość na niedobór szczepionek i powolne tempo szczepień.
W przypadku krajów UE opóźnienie podania drugiej dawki aż po dwunastu tygodniach może być o tyle trudne, że negatywnie w poniedziałek wypowiedziała się o takiej możliwości Europejska Agencja Leków (EMA). Stwierdziła, iż w celu zapewnienia najwyższej ochrony przypominająca dawka szczepionki Pfizer/BioNTech powinna zostać podana najpóźniej po sześciu tygodniach od pierwszej. EMA dodała, że wydłużenie maksymalnego odstępu wymagałoby zmiany w dopuszczeniu do obrotu oraz większej liczby danych klinicznych. Zastosowanie dłuższego okresu pomiędzy dawkami szczepionki byłoby traktowane jako działanie niezgodne z zaleceniami, co oznaczałoby mniejszą odpowiedzialność po stronie producenta.
Negatywnie o wydłużeniu okresu pomiędzy podaniem dwóch dawek szczepionek wypowiedziała się też amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA). Przekonuje, że taka zmiana nie znajduje poparcia w dowodach naukowych. Uważa, że mogłaby ona spowodować dla zdrowia publicznego skutki odwrotne do zamierzonych, gdyż zaszczepione osoby nie miałyby świadomości, że nie są w pełni chronione i mogłyby podejmować ryzykowne działania.
*****
Jak działają szczepionki? Co znajduje się w ich składzie? [PYTANIA I ODPOWIEDZI]
Czy szczepionki są bezpieczne? WHO odpowiada na najważniejsze pytania
Produkcja, bezpieczeństwo i kontrola jakości szczepionek. Jak to przebiega w praktyce?
Jak powstają szczepionki? Czym są stabilizatory i adiuwanty? [NAJWAŻNIEJSZE FAKTY]
Jak działają szczepionki? WHO w prostych słowach wyjaśnia mechanizm