Przy skupie warzyw i owoców, nie każdy produkt się nadaje. Muszą się one spełniać normy, by mogły zostać sprzedane. Program Polsatu "Interwencja" naświetlił sprawę jednego z polskich rolników, który z powyższych powodów nie może sprzedać tegorocznych zbiorów. Buraki bowiem nie spełniają norm dotyczących kształtu.
Są krzywe, takie znaki zapytania, różności, dziwactwa. Jak dwa się złoży, to wychodzi takie ładne serce. Mam podpisaną umowę z odbiorcą, ale towar musi spełniać normy
- mówi "Interwencji" pan Mieczysław. Aż 90 proc. jego zbiorów wyglądało w ten sposób. Buraki nie mieszczą się w kalibrze 3-6 cm, przez co nie nadają się ani do marketu, ani do przetwórni.
Zdaniem pana Mieczysława, winę ponosi dostawca nasion, gdyż podobne problemy mają także inni rolnicy. W związku z tym w połowie grudnia złożył reklamacje. Jeśli nie zostanie ona uwzględniona, rolnik nie wyklucza wejścia na drogę sądową, ponieważ jeśli nie znajdzie się kupiec, będzie zmuszony wyrzucić tysiące ton zbiorów. A to oznacza olbrzymie straty.
Nasiona to promil poniesionych kosztów. 20 tysięcy zł zapłaciłem za opryski, a energia, podlewanie - drugie dwadzieścia. Czworo ludzi półtora miesiąca to tylko kopało i sortowało. Samo to, a paliwa ile! Koszt to będzie jakieś 150 tysięcy zł
- mówi pan Mieczysław.
Przemysław Opioła, dyrektor zarządzający firmą Rijk Zwaan w Polsce, wyjaśnia, że reklamować można siłę kiełkowania, czystość nasion oraz błąd w nasionach, gdyby np. braki były żółte lub białe. Podkreśla, że nie reklamacji nie podlegają same plony.
Naszym zdaniem doszło do błędów agrotechnicznych. Według nas zbyt niską zastosował normę wysiewu. Wysiał tego buraka w kwietniu, natomiast zbierał w październiku, w listopadzie. Czyli mniej więcej po około 160 dniach, a ten burak ma okres wegetacji około 100-110 dni. W przybliżeniu można określić bardzo łatwo, że ten burak był po prostu bardzo stary
- wyjaśnia "Interwencji" dyrektor Opioła.