Po etapie zero, w którym szczepił się (mimo towarzyszących afer) głównie personel medyczny czy pracownicy szeroko pojętego sektora zdrowia i opieki (np. pracownicy niemedyczni szpitali, farmaceuci czy pracownicy DPS-ów, MOPS-ów i sanepidów), przychodzi czas na pierwszy etap akcji szczepień. Od 15 stycznia na szczepienia mogą umawiać się seniorzy w wieku powyżej 80 lat. 18 stycznia ruszą szczepienia mieszkańców DPS-ów, tydzień później osób w wieku powyżej 70 lat.
Ogólnie priorytetem są szczepienia osób powyżej 60. roku życia (choć najmłodsze osoby z tej grupy będą szczepione najpóźniej). Sam ten proces potrwa do lata, bo osób w wieku 60 plus mamy w Polsce blisko 10 mln, szczepić chce się według ostatnich badań blisko 70 proc. (sondaż United Surveys dla DGP i RMF FM), a niewiadomą pozostaje wolumen dostępnych szczepionek.
Rząd przekonuje, że to tempo dostaw jest największym hamulcem, bo polskie możliwości to nawet 3,5-4 mln szczepień miesięcznie. Ale dostępnych szczepionek jest na razie znacznie mniej - przez dwa i pół miesiąca, do końca marca, ma ich do Polski dotrzeć jeszcze ok. 5 mln. Z każdym kolejnym miesiącem do dyspozycji mamy mieć coraz więcej dawek, ale ile będzie ich konkretnie w kwietniu, maju, czerwcu czy kolejnych miesiącach - to jest jeszcze niewiadomą, zależną m.in. od tempa badań i dopuszczania kolejnych preparatów do użytku przez Europejską Agencję Leków.
Modele matematyczne wskazują, że szczepienia seniorów są kluczowe nie tyle z punktu widzenia samego "zbijania" liczby nowych zakażeń koronawirusem, ale skutków tych zachorowań dla całego systemu opieki zdrowotnej oraz dla wskaźnika śmiertelności. Widać ten efekt na symulacji opublikowanej przez zespół badawczy MOCOS, w którym uczestniczą m.in. naukowcy z Politechniki Wrocławskiej.
Pokazał on hipotetyczny scenariusz, w którym dochodzi do rozluźnienia restrykcji po 15 lutego. Bez szczepień powstała wskutek takiej decyzji trzecia fala zachorowań byłaby jeszcze wyższa od jesiennej. Gdybyśmy w tym momencie mieli ok. 5 mln zaszczepionych osób, oczywiście skok zachorowań, liczby zajętych łóżek szpitalnych czy osób zmarłych byłby diametralnie mniejszy.
Ale wiele mówi przebieg linii dla dwóch scenariuszy - gdy wśród zaszczepionych osób są osoby dorosłe w różnym wieku oraz gdy są to osoby wyłącznie w wieku 60 plus. Dla samego poziomu liczby zakażeń lepiej byłoby, gdyby nie było priorytetu dla starszych. Jednak biorąc pod uwagę liczbę zajętych łóżek oraz zgonów, pierwszeństwo dla seniorów ma olbrzymie znaczenie.
Oczywiście przyjęte założenie pięciu milionów zaszczepionych osób w lutym jest nierealne (podobnie jak szerokie luzowanie obostrzeń w tym czasie), ale gdyby na przykład doszło do tego w kwietniu, to po prostu poniższy efekt można "przesunąć" o kilka miesięcy. Chodzi o to, że ewentualna trzecia fala epidemii z zaszczepioną dużą grupą seniorów wiązałaby się ze znacznie niższą śmiertelnością.
Innymi słowy - niezaszczepieni "młodzi", głównie ze względu na swą mobilność, może i częściej ulegaliby zakażeniu koronawirusem niż niezaszczepieni (czy - rzadziej zaszczepieni) seniorzy, ale przebieg ich choroby byłby zwykle lżejszy (co nie oznacza, że lekki). Im więcej i szybciej seniorów zaszczepimy, tym większą ulgę odczuje system opieki zdrowotnej, bo spośród osób z COVID-19 głównie seniorzy go "zatykają". Choć oczywiście kolejna fala epidemii, nawet jeśli nie zabijałaby już tylu osób co jesienią 2020 r., nadal zwiększałaby liczbę osób, która przeszłaby zakażenie ciężko i długo utrzymywałyby się u nich powikłania.
Oczywiście dlatego też grupą priorytetową w szczepieniach jest personel medyczny - jego braki spowodowane zakażeniami także przyczyniły się do jesiennego załamania systemu ochrony zdrowia. - Zaszczepienie tej grupy sprawi, że ewentualny paraliż systemu ochrony zdrowia podczas trzeciej fali byłby mniejszy - komentuje dr Jakub Zieliński z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Rzecz jasna wraz z kolejnymi zaszczepionymi seniorami spadać będzie też śmiertelność koronawirusa (i zapewne ogólnie nadmierna śmiertelność w kraju). Warto zauważyć, że podwyższona śmiertelność w 2020 r. - wywołana wszak nie tylko samymi zachorowaniami na COVID-19, ale także m.in. trudniejszym dostępem do opieki zdrowotnej - dotknęła szczególnie osoby starsze. Jak wynika z danych Rejestru Stanu Cywilnego, w 2020 r. - w porównaniu z 2019 r. - śmiertelność wśród osób 0-64 lata wzrosła o ok. 7 proc. (ponad 7 tys. więcej śmierci), zaś wśród osób 65 plus aż o blisko 20 proc. (niemal 61 tys. więcej zmarłych).
Jak mówi dr Jakub Zieliński, w tym momencie mediana wieku osób zmarłych z COVID-19 to 76 lat. Gdyby przyjąć, że do końca pierwszego kwartału zaszczepimy w Polsce wszystkich w wieku 75 plus, śmiertelność COVID-19 spadłaby o połowę.
Jak szacują ekonomiści banku Pekao, zaszczepienie grupy 60 plus powinno zmniejszyć liczbę zgonów "covidowych" o 90-95 proc. Znów - bardzo wiele zależy od sprawności szczepień oraz tempa i wolumenu dostaw (polski rząd i Komisja Europejska zapowiadają bardzo szybkie przyspieszenie dostaw) itd., ale nie da się wykluczyć, że osiągniemy to jeszcze w drugim kwartale.
W gruncie rzeczy należy sobie zadać podstawowe pytanie - co Polska chce osiągnąć akcją szczepień? Minimalizacja liczby nowych zakażeń nie jest celem samym w sobie - choć oczywiście każda kolejna osoba zaszczepiona przybliża nas do osiągnięcia odporności zbiorowej. Chodzi jednak przede wszystkim o to, żeby koronawirus robił nam coraz mniej szkód - w postaci piekielnie obciążonego systemu opieki zdrowotnej i znacznie podwyższonej śmiertelności.
A de facto to są (czy - powinny być) najważniejsze wskaźniki przy powrocie do "normalności". Rząd popełnił kilka miesięcy temu błąd, gdy w swoim harmonogramie wprowadzanie lub znoszenie obostrzeń uzależniał od liczby wykrywanych przypadków. Wycofał się już z tego - przynajmniej nieoficjalnie, bo po prostu jego decyzje nie mają żadnego pokrycia w tym planie. Teraz wiadomo, że ważniejsze od tego, ile osób jest zakażonych, jest to, KTO jest zakażony. Stąd priorytety dla personelu medycznego, dalej dla seniorów, a później m.in. dla pracowników sektorów opartych na częstym i bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem (np. nauczycieli). Im więcej takich osób zaszczepimy, tym szybciej będą znoszone obostrzenia.
Naukowcy i lekarze szacują minimalny próg dla odporności zbiorowej na poziomie ok. 60-70 proc., choć oczywiście im byłby on wyższy, tym lepiej. Można szacować (na podstawie rządowych planów dostaw szczepionek i przepustowości punktów szczepień), że do takiego poziomu dzięki szczepieniom dojdziemy w czwartym kwartale br., być może pod koniec trzeciego. O celu w postaci "pewnej odporności populacyjnej" na koniec wakacji mówi minister zdrowia Adam Niedzielski.
Realnym jest scenariusz, żebyśmy do końca wakacji zaszczepili większość osób chętnych i tym samym uzyskali pewną odporność populacyjną, taki jest nasz cel
- mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej Niedzielski. Większość to jednak nie wszyscy - rząd stawia sobie za cel wyszczepienie wszystkich chętnych do końca 2021 r., ale pełnomocnik rządu ds. Narodowego Programu Szczepień Michał Dworczyk nie gwarantował tego w rozmowie z Gazeta.pl. Wszelkie wyliczenia są niestety w dużej mierze są "pisane palcem po wodzie" - wszystko zależy od dostaw szczepionek, sprawności systemu szczepień i liczby chętnych. Dlatego na ostateczne ogłoszenie końca epidemii będziemy musieli poczekać zapewne do 2022 r.
Rzecz jasna nie oznacza to jednak, że cały rok powinniśmy żyć z tak daleko idącymi obostrzeniami jak obecnie. Z każdą kolejną osobą, która nabyła odporność (czy to dzięki szczepionce, czy po przechorowaniu), teoretycznie dla zachowania względnego zdrowia publicznego wystarczać powinny mniejsze restrykcje.
Niemniej prawdopodobnie z dość dolegliwymi ograniczeniami będziemy musieli mierzyć się jeszcze kilka miesięcy. W Europie, w tym w Polsce, zaczyna ukuwać się konsensus, że zima będzie jeszcze ciężkim czasem dla gospodarki i życia społecznego.
Ale - jak uważa dr Zieliński z UW, po pierwszym kwartale rozpocznie się stopniowe rozmrażanie gospodarki, a prawdopodobne wyszczepienie pierwszej grupy (seniorzy, ale też choćby nauczyciele) do końca wakacji pozwoli na powrót do normalnej nauki stacjonarnej wszystkich uczniów w kolejnym roku szkolnym.
Ba, posłanie dzieci z klas I-III do szkół to już pierwszy element "odmrażania", a wicepremier Jarosław Gowin twierdzi nawet, że jeśli sytuacja epidemiczna w Polsce nie ulegnie pogorszeniu, to od 1 lutego otwarte zostaną galerie handlowe.
Ekonomiści PKO Banku Polskiego szacują z kolei, że od trzeciego kwartału br. koronawirus przestanie być "istotnym zagrożeniem dla gospodarki".
Zakładamy, że reżim sanitarny w postaci zasady DDM (dystans, dezynfekcja, maseczka - red.) będzie obowiązywać nawet przez cały 2021, ale od trzeciego kwartału pandemia trwale przestanie być istotnym zagrożeniem dla gospodarki
- piszą w swojej analizie.
Naukowcy z zespołu ds. COVID-19 przy Prezesie Polskiej Akademii Nauk scenariusz, w którym w 2021 r. osiągniemy w Polsce odporność zbiorową, uznają za optymistyczny.
W 2021 r. z miesiąca na miesiąc przybywać będzie osób uodpornionych na COVID-19. Systematycznie zmniejszać się będzie groźba paraliżu systemu opieki zdrowotnej. Coraz to inne grupy wiekowe i zawodowe powrócą do normalnego funkcjonowania. Stopniowo zmniejszy się działanie dwóch hamulców, które doprowadziły do głębokiego spowolnienia gospodarki w roku 2020 – restrykcji administracyjnych oraz niepewności i strachu ograniczających normalną aktywność gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Szczepionka będzie utrzymywać swoje ochronne działanie długo, tak więc na przełomie lat 2021/2022 i w roku 2022 przypadki zachorowań na COVID-19 będą już sporadyczne, i to głównie wśród osób, które przyjadą do Polski z krajów, które nie poradziły sobie z zaszczepieniem większości populacji
- opisują najlepszy epidemiczny scenariusz naukowcy z zespołu PAN.
Na razie (i oby cały czas) Polska i Europa żyją w umiarkowanym optymizmie, że dzięki szczepieniom wkrótce wrócimy do względnej normalności. Ze zniecierpliwieniem czekamy, aż rząd będzie meldował mnie dziesiątki, ale setki tysięcy osób szczepionych dziennie. Ale czy coś może pójść w tym planie źle?
Niestety i takie scenariusze należy brać pod uwagę. Dr Piotr Szymański z Politechniki Wrocławskiej (i zespołu MOCOS) jako największe ryzyko wskazuje po prostu fakt, że szczepienia będą szły powoli. - Wystarczy, że wybuchnie pożar w jakiejś kluczowej fabryce, i to już opóźni szczepienia o kilka tygodni. Jak to przełoży się na drugą dawkę? - pyta dr Szymański.
Drugim ryzykiem wskazywanym przez dr Szymańskiego jest nowy, brytyjski wariant koronawirusa. Wskutek zaszczepienia najbardziej wrażliwych grup może nie powodowałby on dużej śmiertelności, ale byłby odpowiedzialny np. za zwiększony lęk społeczny czy powikłania u zakażonych osób, które jeszcze nie doczekały się szczepienia.
Kolejnym ryzykiem jest zupełnie nowa mutacja koronawirusa, odporna na część szczepionek. Wprawdzie nie oznaczałoby to już zapewne oczekiwania na "zaktualizowaną" szczepionkę kolejnego roku, ale jej stworzenie i wyprodukowanie mogłoby zająć kilka miesięcy.
Dr Szymański ryzyko widzi także w rozprężeniu psychicznym związanym z tym, że obok siebie będziemy widzieli coraz więcej osób zaszczepionych (i nieprzestrzegających lub zwolnionych z restrykcji). Wskazuje też, że wciąż ok. 10 proc. zaszczepionych osób nie uzyska odporności. - Utrzymanie bezpieczeństwa publicznego z tymi, którzy muszą przestrzegać obostrzeń, będzie wymagać skutecznego zarządzania zachowaniami ludzi - mówi naukowiec z Politechniki Wrocławskiej.
Naukowcy z zespołu ds. COVID-19 przy prezesie PAN zagrożenia widzą także m.in. w dużej grupie osób niechętnych szczepieniom, ale także w tym, że odporność wytworzona dzięki szczepionce będzie stopniowo zanikać. Kilka dni temu rządowy pełnomocnik ds. Narodowego Programu Szczepień Michał Dworczyk mówił w rozmowie z wprost.pl, iż wszystko wskazuje na to, że szczepić będziemy musieli się co roku. Minister Niedzielski mówił, że szczepienia co rok to negatywny wariant, a pozytywny to szczepienia co dwa lata.
*****
Szczepionka przeciw COVID-19 pozwoli nam pokonać pandemię, wrócić do normalności i ochronić życie i zdrowie wielu osób. Poniżej zamieszczamy pakiet niezbędnych i najważniejszych informacji o szczepieniach udostępnionych przez Światową Organizacją Zdrowia.
Jak działają szczepionki? Co znajduje się w ich składzie? [PYTANIA I ODPOWIEDZI]
Czy szczepionki są bezpieczne? WHO odpowiada na najważniejsze pytania
Produkcja, bezpieczeństwo i kontrola jakości szczepionek. Jak to przebiega w praktyce?
Jak powstają szczepionki? Czym są stabilizatory i adiuwanty? [NAJWAŻNIEJSZE FAKTY]
Jak działają szczepionki? WHO w prostych słowach wyjaśnia mechanizm