Donald Trump został królem długu. Ale Joe Biden może zostać nawet cesarzem

Donald Trump zwiększył podczas swojej prezydentury dług publiczny USA o siedem bilionów dolarów. Biden może pobić ten rekord.
Zobacz wideo Trump zostanie bankrutem biznesowym? "To niewykluczone"

Donald Trump zostawia budżet państwa w rozpaczliwym stanie i nie jest to ocena członków sztabu Joe Bidena, ale między innymi Komitetu ds. Odpowiedzialnego Budżetu Federalnego (CRFB), ponadpartyjnej grupy ekspertów monitorujących od lat politykę fiskalną USA i dystansujących się od politycznych sporów.

Donald Trump i wzrost długu publicznego USA

- Administracja Trumpa była jedną z najbardziej lekkomyślnych pod względem fiskalnym w ostatnich czasach - powiedziała Maya MacGuineas, przewodnicząca Komitetu ds. Odpowiedzialnego Budżetu Federalnego w wypowiedzi dla CNN Business. - Przy każdej okazji do polepszenia sytuacji fiskalnej ta administracja postanawiała ją pogorszyć.

W praktyce oznaczało to, że prowadzono politykę powiększania wydatków i redukowania podatków - zarówno wtedy, gdy można to było usprawiedliwić walką z pandemią, jak i wcześniej, kiedy było to, delikatnie mówiąc, co najmniej lekkomyślne. W efekcie za Trumpa dług publiczny USA wzrósł o siedem bilionów dolarów - do 27 bilionów. Tym samym stosunek długu publicznego do PKB USA zaczyna być rekordowy i porównywalny wyłącznie z zadłużeniem podczas II wojny światowej.

Biden planuje wielkie wydatki

Na początku stycznia CRFB prognozował, że deficyt budżetowy USA wyniesie 2,3 biliona dolarów w roku fiskalnym 2021, w porównaniu z 3,1 biliona w zeszłym roku fiskalnym. Jednak, zdaniem MacGuineas, biorąc pod uwagę, że demokraci kontrolują teraz senat USA, można się spodziewać, że deficyt budżetowy Stanów Zjednoczonych wzrośnie jeszcze bardziej.

Joe Biden za chwilę przedstawi szczegóły nowego pakietu fiskalnego o wartości dwóch bilionów dolarów - stanie się to chwilę po tym, jak przyjęto pakiet stymulujący kosztujący 900 miliardów dolarów. Częścią nowego rozwiązania będą między innymi czeki o wartości dwóch tysięcy dolarów dla milionów Amerykanów, pieniądze na ubezpieczenia od bezrobocia oraz subwencje dla władz lokalnych.

Gospodarka słabnie - najpierw wydatki, potem zaciskanie pasa

Większość analityków i ekonomistów za oceanem uważa, że powiększanie już i tak ogromnego długu USA jest teraz uzasadnione. Kondycja gospodarki boleśnie uderzonej przez pandemię pogarsza się.

Stany Zjednoczone straciły 140 tys. miejsc pracy w grudniu - był to pierwszy spadek od wiosny. Kolejnych 965 tys. Amerykanów złożyło w zeszłym tygodniu wniosek o przyznanie zasiłku dla bezrobotnych po raz pierwszy, w porównaniu z 784 tys. w poprzednim tygodniu. Liczba bezrobotnych pozostaje znacznie powyżej najgorszych poziomów ostatniego dużego kryzysu, który wybuchł w 2008 roku.

Do tego, mimo rekordów notowań na giełdach, niektóre sektory - jak kina, linie lotnicze, hotele - przynoszą ogromne straty. Indeks Back-to-Normal, stworzony przez CNN Business i Moody's Analytics, pokazuje, że gospodarka USA funkcjonuje na poziomie zaledwie 74 proc. tego, co było na początku marca. To dlatego prawie osiem milionów Amerykanów dołączyło do grona biednych od czerwca, według naukowców z University of Chicago i University of Notre Dame.

To zdecydowanie nie jest czas na zaciskanie pasa. Zwłaszcza że pożyczać teraz się opłaca. Biden wchodzi do Białego Domu w czasach ekstremalnie niskich stóp procentowych. Stany Zjednoczone mogą pożyczać na 10 lat, płacąc za to 1 proc. odsetek, w porównaniu z około 3 proc., kiedy Barack Obama obejmował urząd.

Więcej o: