Coraz więcej firm zapowiada, że pomimo obowiązywania restrykcji wznawia działalność. Przedsiębiorcy tłumaczą, że są zdesperowani, od miesięcy pozbawieni przychodów, a także finansowej pomocy od państwa. Wnioski w ramach tarczy finansowej PFR 2.0 składać można bowiem dopiero od minionego piątku.
Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, przestrzegł właścicieli firm przed wznawianiem działalności pomimo restrykcji. - Nie może być tak, że z jednej strony firmy otrzymują bezzwrotną pomoc, bądź w istotnej części bezzwrotną, a z drugiej strony stwarzają zagrożenie dla zdrowia - stwierdził. - Jeśli chodzi o kwestię możliwości korzystania z subwencji finansowych PFR przez firmy, które nie przestrzegają reżimów sanitarnych, to mówię bardzo jasno - takiej możliwości nie będzie - stwierdził.
Do zapowiedzi kar odniósł się Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz . "Nie wiadomo zgodnie z którymi naruszeniami ograniczeń, nakazów i zakazów, ustanowionych w związku z wystąpieniem stanu epidemii, i przez kogo stwierdzonych, jak również, w jakim trybie ma być odmawiane wsparcie przedsiębiorcom" - czytamy w komunikacie wydanym przez biuro rzecznika.
Jego zdaniem zapisy prawne związane z nową tarczą PFR "nie kreuje po stronie beneficjenta żadnych wierzytelności, praw, roszczeń, zarzutów oraz uprawnień kształtujących wobec PFR, Skarbu Państwa ani jakiejkolwiek innej osoby", a zatem trudno wskazać podstawę prawną do odmawiania przedsiębiorcom pomocy.
Kary dla łamiących restrykcje zapowiedział też Jarosław Gowin, minister rozwoju. Jednocześnie zapewnił, że pierwsze środki trafią do przedsiębiorców już w poniedziałek 18 stycznia.
- W ciągu dwóch dni roboczych od momentu złożenia wniosku przez firmę środki zostaną przelane na konto przedsiębiorstwa. Pierwsze pieniądze trafią do przedsiębiorców w poniedziałek i będą to dziesiątki milionów złotych - zaznaczył Jarosław Gowin.
Akcja OtwieraMy, jeden z dowodów na nieposłuszeństwo wobec rządowych obostrzeń, nabiera jednak tempa. Wielu przedsiębiorców zapowiadało bowiem, że działalność wznowi 18 stycznia. To właśnie ten termin rząd podawał jako graniczną datę obowiązywania zakazów. Przedłużył je niestety co najmniej do końca miesiąca, ale prowadzący firmy czekać już nie chcą.
Do pracy wrócić chcą przede wszystkim restauratorzy i hotelarze. "Otwieramy się! Chcemy jako przedsiębiorcy godnie żyć. Nie potrzebujemy tych wszystkich pieniędzy, które nam obiecują, a których nie ma. Chcemy zarabiać i dać zarobić naszym pracownikom, którzy do dnia dzisiejszego nie mają wypłacanych pieniędzy, ponieważ my też nie mamy im z czego wypłacić. Czekaliśmy spokojnie, ale nasz spokój już się zakończył" - wyjaśnił podczas konferencji prasowej właściciel rezydencji "Na skrócie" w Karpaczu.
Czytaj też: Koronawirus. Godzina policyjna już w 13 państwach UE, we Francji najdłuższa