W poniedziałek 18 stycznia oficjalnie ruszyła akcja #otwieraMY. To wyraz buntu przedsiębiorców, którzy nie dostali od rządu wystarczającego wsparcia i znajdują się na skraju bankructwa. To także pokłosie wyroków sądu, które uchylają kary sanepidu, uznając, że ograniczenia działalności gospodarczej są bezprawne jeśli uprzednio nie został wprowadzony stan klęski żywiołowej. Ośmieleni tym przedsiębiorcy postanowili, mimo częściowego lockdownu, wznowić swoją działalność, by - jak mówią - ratować swoje biznesy. Niedługo ma dołączyć do nich branża fitness.
Mimo że rząd nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, trzeba pamiętać, że wciąż trwa pandemia koronawirusa. Na całym świecie na COVID-19 zmarło już ponad 2 mln osób. Sytuacja wciąż jest bardzo poważna, a coraz więcej europejskich rządów wprowadza w swoim kraju lockdown.
Polska Federacja Fitness (PFF) poinformowała na Facebooku, że "po wielotygodniowych analizach, szacowaniu ryzyka, weryfikacji kilkunastu opinii prawnych" zdecydowali się wznowić działalność od 1 lutego 2021 roku, bez względu na decyzję rządu w kwestii dalszych obostrzeń. Szczegółowe uzasadnienie tej decyzji zostanie podane na konferencji w środę 20 stycznia w godzinach porannych.
PFF przygotowuje webinary dla właścicieli klubów, by ci byli gotowi na podjęcie decyzji o otwarciu lokalu, bo to do nich należy ostateczna decyzja. Dla członków organizacji przygotowano także wsparcie prawne, merytoryczne i administracyjne.
PFF proponuje ponadto następujący reżim sanitarny:
Polska Federacja Fitness wytłumaczyła również, dlaczego branża nie otwiera się od poniedziałku 18 stycznia, razem z akcją #otwieraMY.
Wielu z Nas jest zmuszonych skompletować swój skład pracowników na nowo bądź w znacznej części. Do tego dochodzą przygotowania prawne, sanitarne oraz wiele, wiele innych czynników. Podchodzimy do sprawy również strategicznie. Wszelkie działania związane z otwarciem branży nie zmieniają nic w zakresie procedowania pozwów dot. wykazania nielegalności lockdown’u oraz kwestii odszkodowawczej
- poinformowało PFF.