Przed rokiem stawki uprawnień do emisji dwutlenku węgla wynosiły ok. 24-25 euro/t. Jak wyjaśniał w rozmowie z "RP" Paweł Puchalski, analityk Santander BM to efekt mrozów i słabej wietrzności, co oznacza silny wzrost zapotrzebowania na energię z węgla kamiennego w Europie.
"Od razu znalazło to odzwierciedlenie w cenach prądu na polskiej giełdzie, które w kontraktach rocznych wzrosły w styczniu nawet do ponad 261 zł, czyli były o 11 proc. wyższe, niż wynosiła średnia cena w grudniu 2020 r." - podała "Rzeczpospolita".
Analityk Societe Generale Bartłomiej Kubicki w rozmowie z "RP" ocenił, że jeśli takie ceny się utrzymają, to z pewnością przełożą się na wzrost cen prądu dla odbiorców końcowych. "Gospodarstwa domowe te rosnące koszty emisji CO2 zobaczą najpewniej na swoich rachunkach dopiero w 2022 r." - poinformował.
Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, Polacy już odczuli wzrost cen prądu. "Zmiany taryf na bieżący rok spowodują (łącznie dla sprzedaży i dystrybucji, a więc również z uwzględnieniem opłaty mocowej i innych opłat), że rachunki odbiorców w gospodarstwach domowych wzrosną od ok. 9 proc. do ponad 10 proc., co przekłada się na kwotowy wzrost płatności o około 8 zł miesięcznie" - podał Urząd Regulacji Energetyki w komunikacie.
"Rzeczpospolita" podkreśla, że koszty emisji CO2 będą dalej rosły z uwagi na zaostrzającą się unijną politykę klimatyczną. - Docelowo może to wpłynąć na obniżenie cen prądu, bo daje impuls do zmniejszania coraz droższej produkcji z węgla, a w to miejsce do zwiększania importu tańszej energii z zagranicy i budowania instalacji OZE, np. morskich farm wiatrowych - przekonywał w rozmowie z dziennikiem Paweł Puchalski.