Celem wprowadzenia nowego nominału ma być między innymi zaspokojenie zapotrzebowania na gotówkę, które wzrosło w związku z niepokojem, wywołanym pandemią koronawirusa. Krzysztof Kowalczyk powiedział, że od wiosny Polacy wypłacali więcej gotówki niż zwykle nie po to, by ją wydawać tylko, by zabezpieczyć się finansowo.
- Pieniądz emitowany przez bank centralny, czyli banknoty i monety emitowane przez NBP, jest najpewniejszą formą pieniądza. Banknoty i monety są zobowiązaniem banku centralnego i ludzie wolą, żeby ich oszczędności były prowadzone w tej formie - zaznacza Krzysztof Kowalczyk.
Banknot o nominale 1000 złotych, jeśli się pojawi, będzie papierowy, a jego zabezpieczenia, z powodu wysokiej wartości, będą bardziej zaawansowane. Krzysztof Kowalczyk podkreśla, że banknoty mają zwykle trzy rodzaje zabezpieczeń: te widoczne i możliwe do wyczucia pod palcami i te wymagające specjalnego sprzętu weryfikującego, a także zabezpieczenia tajne. Weryfikować je mogą i potrafią jedynie banki centralne oraz profesjonalne, współpracujące z bankami firmy zajmujące się spedycją gotówki.
Zastępca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego Narodowego Banku Polskiego podkreśla, że prace nad nowym nominałem nie są łatwe, a w przypadku banknotu 500-złotowego trwały dwa lata. Nie ustalono jeszcze również, jakie wymiary miałby nowy banknot, a obecnie najwyższy nominał jest już dość duży. Otwarta pozostaje także kwestia postaci historycznej, która znalazłaby się na nowym banknocie.
Gość Polskiego Radia 24 podkreśla, że pojawienie się w obiegu banknotu o wysokim nominale nie oznacza gwałtownego wzrostu inflacji. Przypomniał, że banknot o nominale 1000 funkcjonuje w Szwajcarii czy Singapurze, a najwyższym nominałem w euro jest 500.