W sobotę informowaliśmy, że według szacunków Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP) po 18 stycznia działalność mogło wznowić nawet 20 tys. lokali gastronomicznych. Branża pozostaje zamknięta od października, a restauracje mają prawo sprzedawać posiłki tylko na wynos. Dla wielu przedsiębiorców tak długi okres bez regularnych przychodów oznacza bankructwo. W związku z tym, mimo przedłużenia obostrzeń co najmniej do 31 stycznia, część z nich zdecydowało się wznowić działalność.
Restauracje i bary od kilku dni otwierają zarówno w dużych miastach, jak i w miejscowościach turystycznych. W ten weekend gości przyjęła np. karczma Góraleczka - największa restauracja na zakopiańskich Krupówkach. Miejsca przy stolikach zapełniły się błyskawicznie, a przed wejściem ustawiła się kolejka oczekujących.
Do restauratorów coraz częściej dołączają też właściciele klubów i dyskotek. Kilkaset osób, w większości bez maseczek, bawiło się w sobotni wieczór w jednym z nyskich klubów. Lokal został otwarty w ramach akcji "otwieraMY", organizowanej przez Strajk Przedsiębiorców. Na miejscu kontrolę przeprowadziła policja i sanepid. - Funkcjonariusze będą prowadzili postępowanie w kierunku art. 165 Kodeksu Karnego w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa spowodowania zagrożenia epidemiologicznego lub szerzenia się choroby zakaźnej - przekazała sierż. sztab. Agnieszka Huczek z Komendy Powiatowej Policji w Nysie.
Lokalne media podawały w ostatnich godzinach, że podobne otwarcia miały miejsce również w Łodzi, Gdańsku, Wrocławiu, Rybniku i Koszalinie, gdzie - według "Głosu Koszalińskiego" - w szczytowym momencie miało bawić się nawet tysiąc osób.
"Obostrzenia i zamknięcie klubu sprawiły, że wpadliśmy w tarapaty finansowe. Tymczasem lokal ten to nasze, moje i męża, jedyne źródło utrzymania. Wprawdzie w ramach tarczy rządowej otrzymaliśmy wsparcie w wysokości 50 tys. zł, ale okazało się niewystarczające. Dlatego trzeba było zaciągnąć 70 tys. zł kredytu" - tłumaczyła w rozmowie z portalem lodz.naszemiasto.pl właścicielka jednego z łódzkich klubów.
Z kolei w klubie zlokalizowanym w centrum Rybnika policjanci wylegitymowali 139 uczestników zabawy. "Materiały dotyczące tej sprawy zostaną przesłane do Prokuratury Rejonowej w Rybniku oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które podejmą decyzję o dalszym postępowaniu wobec przedsiębiorcy i uczestników" - informuje rybnicka policja. Kilka godzin wcześniej policjanci rozmawiali z właścicielem lokalu i poinformowali go o obowiązujących obostrzeniach. Mężczyzna powiedział funkcjonariuszom, że lokal jest prowadzony zgodnie z obowiązującymi przepisami sanitarnymi, a tego dnia odbywa się w nim zebranie strajku przedsiębiorców.
Relację z tej imprezy prowadził m.in. lokalny portal Rybnik.com.pl oraz Michał Wojciechowski działający na rzecz otwarcia lokali:
"Jak się okazało, w miarę upływu czasu, w lokalu pojawiało się coraz więcej osób. Część z nich nie przestrzegała obowiązku zakrywania twarzy, spożywała alkohol w miejscu objętym zakazem oraz próbowała wprowadzić interweniujących policjantów w błąd, podając fałszywe dane osobowe" - czytamy na stronie rybnickiej policji.
Na portalach społecznościowych pojawiają się też relacje z innych miejsc, m.in. z Warszawy:
Do 31 stycznia zamknięte dla gości pozostają również hotele. Jak poinformował w sobotę polstanews.pl, jeden z dużych hoteli w Białce Tatrzańskiej zdecydował się wznowić działalność i zaczął oferować usługi medyczne. W jego ofercie dostępne są konsultacje medyczne z lekarzem, zabiegi terapeutyczne czy dostęp do tamtejszych basenów termalnych.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, do 31 stycznia obowiązuje zakaz działalności m.in. klubów nocnych, dyskotek, a w zgromadzeniach publicznych może uczestniczyć maksymalnie pięć osób. Ich uczestnicy mają obowiązek zakrywania nosa i ust oraz zachowania 1,5 m odległości od innych osób. Pamiętajmy, że niezależnie od tego, czy zgadzamy się z działaniami rządu i podstawą prawną wprowadzanych obostrzeń, warto zachować rozsądek i pamiętać o zagrożeniu epidemicznym. Każdego dnia w Polsce umiera kilkaset osób zakażonych koronawirusem, a część z nich - również młodych - wyłącznie z powodu choroby COVID-19).