Rzecznik firm o buncie przedsiębiorców: Coraz większe zniechęcenie, brak wiary w dziurawe tarcze
Z każdym dniem kolejne firmy buntują się przeciwko rządowym restrykcjom. Restauracje, hotele, dyskoteki wznawiają działalność, nie zważając na ostrzeżenia płynące z rządu. Łącznie otwartych lokali w całym kraju może być nawet 20 tys. Zarówno premier Mateusz Morawiecki jak i Jarosław Gowin, minister rozwoju, informują, że podmioty łamiące restrykcje nie dostaną rządowej pomocy. To samo powtarza Olga Semeniuk, wiceszefowa resortu. W odpowiedzi na plany otwarcia siłowni od 1 lutego stwierdziła, że będzie to równoznaczne z utratą dotacji.
Rzecznik firm: Przedsiębiorcy przestają wierzyć w odmrożenie od 1 lutego. Stąd ich bunt
Do buntu odniósł się Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Jego zdaniem w wielu sytuacjach wznawianie działalności wydaje się aktem desperacji. - Kolejna data potencjalnego otwarcia to 1 lutego, coraz mniej osób bierze ją na poważnie. Najgorsze jest to, że nikt nie wie, jak długo to potrwa, straciliśmy perspektywę - stwierdza.
Jego zdaniem coraz większe zniechęcenie wynika też z tego, że rząd nie trzyma się planu z listopada, kiedy to ogłaszał zasady dotyczące narodowej kwarantanny. - W części kraju nie ma podstaw, by lockdown trwał nadal - zauważa Abramowicz w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". Jak wyjaśnił, wiele powiatów, szczególnie na południu Polski, byłoby w strefie zielonej lub żółtej, a więc blokada firm mogłaby tam przestać obowiązywać.
Firmy się buntują, bo nie wierzą w pomoc państwa
Inny powód wznawiania działalności to brak wiary w pomoc państwa. Zdaniem Abramowicza nie każdy przedsiębiorca, który ponosi straty, będzie mógł liczyć na dotacje. - Te tarcze są dziurawe, wiele firm tego wsparcia nie dostanie. I to jest kolejny powód coraz większego niezadowolenia - stwierdził.
Właściciel jednego z lokali, który rządowej pomocy nie otrzymał, w rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnił, że pomimo strat formalnie do uzyskania wsparcia się nie kwalifikuje. Wszystko przez to, że urzędnicy porównywali działalność prowadzoną przed rozbudową z działalnością podjętą po dokonaniu dodatkowych inwestycji. Lokal rozrósł się bowiem z 200 m kw. do ponad 1000 m kw.
- Przed pandemią mieliśmy jedną atrakcję dla naszych gości, teraz mamy ich więcej. Ale to sprawiło, że nie dostaliśmy żadnej tarczy - stwierdził właściciel Laser Factory z Zamościa. - Jeżeli będziemy czekać na lepsze jutro, to się tego jutra nie doczekamy - dodał.
-
Polacy zapłacą za kryzys, odkręcając kurki? Gaz droższy nawet o 100 proc. A później szok elektryczny
-
Największa sieć handlowa Polsce zapowiada rewolucję. Aplikacja zastąpi popularną kartę Moja Biedronka
-
Promocje na Dzień Kobiet. Biedronka, Lidl i Rossmann ze specjalnymi ofertami
-
Olivier Dassault, francuski miliarder i polityk, zginął w katastrofie helikoptera. Macron: Wielka strata
-
Koronawirus w Polsce. Michał Rogalski dla Gazeta.pl: Epidemia traci impet, szczyt jest na horyzoncie
- Niemcy. Skandal z maseczkami. Polityk CDU miał zarobić 250 000 euro. Podjął decyzję o zakończeniu kariery
- Concorde - ikona lotnictwa, która umarła przedwcześnie. Ale dziś i tak nie miałaby szansy żyć
- Najstarszy znany dziki ptak wydał na świat potomstwo. Wisdom ma już 70 lat
- Jedna z najstarszych w Polsce chińskich restauracji zamknie się na stałe. Przez koronawirusowy lockdown
- Wybuch Etny widać na zdjęciach z kosmosu. Fotografie pokazują też spływającą lawę