Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemiologicznego zmieniło niektóre stosunki między pracodawcą a pracownikiem. Obie strony muszą w tym czasie dbać nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale także o zdrowie innych. W tym trudnym czasie rządy mocno kontrolują osoby podróżujące do innych krajów. Okazuje się, że także pracodawca ma w tej materii coś do powiedzenia.
"Tak wynika z prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie z 29 stycznia 2021 r. (sygn. akt IVPa 79/20). Oddalił on apelację pracownika, który został zwolniony w trybie dyscyplinarnym ze względu na zatajanie podróży zagranicznej w początkowym okresie pandemii i okłamanie pracodawcy. Ten zobowiązał bowiem zatrudnionych do informowania o takich wyjazdach w celu zapewnienia bezpieczeństwa w zakładzie" - informuje "DGP".
Rzeczona firma już 6 marca zobowiązała swoich pracowników do informowania o ich wyjazdach zagranicznych. Zwolniony magazynier był zatrudniony jako kierowca także w innym przedsiębiorstwie. Pracownik pytał o konsekwencje ewentualnego wyjazdu, ale nie podał żadnych jego szczegółów. Pod koniec marca wyjechał do Holandii nie informując swojego przełożonego o podróży, a po powrocie przekazał mu, że jest na kwarantannie. Pytany, czy opuszczał Polskę odpowiedział, że nie. Pracodawca jeszcze kilkukrotnie o to pytał, gdyż potwierdził tę informację u zaufanego źródła. Za każdym razem pracownik kłamał na ten temat, toteż zwolniono go dyscyplinarnie.
Sprawa trafiła do sądu, ponieważ zwolniony pracownik uważał, że pracodawca nie miał prawa pytać go o zagraniczny pobyt. Sąd I instancji oddalił powództwo, a w uzasadnieniu przypominał, że pracownicy są zobowiązani przestrzegać przepisów oraz zasad BHP, a także zasad współżycia społecznego. Pracodawca co prawda nie ma prawa pytać o to, jak pracownicy spędzają czas wolny, ale musi zadbać o bezpieczeństwo w zakładzie pracy. Sąd uznał więc, że pytanie o wyjazdy zagraniczne w obliczu pandemii jest zasadne. Zwolniony magazynier, kłamiąc dopuścił się ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych i naraził życie i zdrowie swoich kolegów. Takie umyślne i celowe działanie zostało przez sąd uznane jako wystarczająca podstawa do zwolnienia dyscyplinarnego.
Decyzję o oddaleniu powództwa podtrzymał Sąd Okręgowy w Olsztynie. Uznano, że pracodawca naruszył 52. art. konstytucji (wolność poruszania się, w tym swoboda opuszczania terytorium RP), a pracownik miał prawo nie mówić, czy był za granicą. Sąd jednak nie przychylił się do zarzutów magazyniera, który utracił pracę, zwracając uwagę w ustnym uzasadnieniu, że jest to sprawa wymagająca rozważenia, jakie wartości mają pierwszeństwo w ochronie - prywatność pracownika czy dbałość o życie i zdrowie zatrudnionych w okresie pandemii. Sąd Okręgowy podtrzymał stanowisko zawarte w orzeczeniu sądu I instancji i potwierdził, że w dobie pandemii pracodawca ma prawo wymagać od pracowników przekazywania informacji, które pomogą mu zapewnić bezpieczeństwo w zakładzie pracy.
Eksperci "DGP" nie mają wątpliwości, że decyzja sądu była słuszna. Prof. Arkadiusz Sobczyk, radca prawny z kancelarii A. Sobczyk i Współpracownicy podkreśla, że istotny był także brak obiekcji sądu w zakresie ochrony danych osobowych.
I słusznie. (...) Takie rozsądne orzecznictwo zmierza na przekór przekonaniom o nadrzędności ochrony danych osobowych, zgodnie z którymi, aby pozyskiwać informacje, zawsze trzeba mieć konkretną, ustawową podstawę prawną. W omawianym przypadku nie było szczególnej ustawy, a jedynie reguły BHP, z których można wywnioskować kompetencje do precyzowania obowiązków pracowniczych i pozyskiwania informacji
- dodaje prof. Sobczyk