Pandemia koronawirusa wywarła wpływ na rynek kredytowy. Z jednej strony raty pożyczek są rekordowo niskie z powodu obniżek stóp procentowych. Niepewna sytuacja na rynku pracy oraz kryzys ekonomiczny sprawiły jednak, że banki zaostrzyły politykę kredytową i podniosły limity wkładu własnego na zakup mieszkania do 20-30 proc.
Jak podaje businessinsider.com.pl, wraz z początkiem lutego największe polskie banki zdecydowały się wprowadzić do ofert kredyty mieszkaniowe z 10-procentowym wkładem własnym. Jest to możliwe w Banku Pekao, Banku Ochrony Środowiska, Alior Banku, Banku Millenium, mBanku czy Santanderze.
Dodatkowo instytucje finansowe coraz częściej decydują się akceptować umowy cywilno-prawne. Wcześniej kredyt był przyznawany tylko osobom zarabiającym na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony.
Eksperci wskazują, że poluzowanie polityki kredytowej to dobra wiadomość dla osób młodych - Obniżenie limitów wkładu własnego ma niewątpliwie na celu pozyskanie przez banki nowych klientów, którzy, być może, zaczęli od nich odpływać. Ci, którzy nie mają rezerw finansowych i żyją z pensji, zaczęli podchodzić ostrożniej do potencjalnego zakupu mieszkania. Ceny nieruchomości wzrosły i dla wielu osób zgromadzenie środków na 20 proc. wkład własny może być problemem - powiedział Marcin Drogomirecki, analityk Morizon.pl.
W ostatnim czasie pozytywną informacją dla kredytobiorców była pierwsza pilotażowa ugoda pomiędzy PKO Bankiem Polskim a frankowiczami na warunkach ramowo zaprezentowanych kilka tygodni temu przez przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego.
Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski przedstawił propozycję rozwiązania problemu kredytów frankowych, zgodnie z którą cały kredyt frankowicza byłby przeliczony w ten sposób, jakby od początku był kredytem w złotych.