W styczniu na północy Polski wciąż umierało o połowę więcej osób niż "zwykle" [WYKRES DNIA]

Mikołaj Fidziński
W styczniu 2021 r. w Polsce zmarło ok. 25-30 proc. więcej osób niż w poprzednich latach. To wciąż dramatyczne liczby, ale z drugiej strony - fala nadmiarowych śmierci zmniejsza się. Nadal są jednak w kraju miejsca, gdzie śmiertelność jest bardzo wysoka. Na północy zmarło w styczniu o połowę więcej osób niż w poprzednich latach.

48 588 - tyle osób zmarło w Polsce w styczniu 2021 r. Tak wynika z najnowszych danych z Rejestru Stanu Cywilnego (dostępnych na dane.gov.pl). To o ponad 12 tys. więcej niż rok temu (czyli niemal 33 proc.). 

Styczeń od lat charakteryzuje się bardzo zmienną śmiertelnością. Bywały lata, gdy umierało wówczas w Polsce ok. 34,5-36,5 tys. osób (w latach 2015-2016 i 2019), ale był i fatalny styczeń 2017 r., gdy odnotowano w Polsce aż blisko 44 tys. śmierci. NFZ wskazywał wówczas na zbieg niekorzystnych czynników - rekordowo wysokie natężenie pyłów PM10 w powietrzu, najniższe od lat temperatury oraz szczyt zachorowań na grypę.

Na północy o połowę więcej śmierci w styczniu

Średnia z poprzednich pięciu lat (2016-2020) to ok. 38,5 tys. śmierci w styczniu. Przyjmując tę wartość jako pewien punkt odniesienia, okaże się, że tegoroczny styczeń był o ponad 26 proc. gorszy.

Najgorzej sytuacja w styczniu wyglądała na północy i zachodzie Polski. Tam "nadmierna" śmiertelność była najwyższa. W województwach warmińsko-mazurskim, kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim zmarło o ponad połowę osób więcej niż średnio w latach 2016-2020. Około 40 proc. więcej śmierci było także w województwach pomorskim i lubuskim.

Stosunkowo najmniejszy skok zgonów w porównaniu do średniej z poprzednich pięciu lat miały województwa z południa i południowego wschodu kraju, m.in. małopolskie i opolskie.

embed

Widać w tych danych efekt koronawirusa, bo to właśnie na północy kraju notowanych było najwięcej zakażeń. Wcześniej to południowe regiony kraju były dużo mocniej dotknięte falą zakażeń koronawirusem i "nadmiarowych" śmierci, ale mniej więcej od połowy listopada (w przypadku śmierci, siłą rzeczy, nieco później) przesunęła się ona w górę mapy.

W danych widać poprawę

Śmiertelność wyższa w skali całego kraju mniej więcej o jedną czwartą w stosunku do średniej z poprzednich lat to, rzecz jasna, wciąż dramatyczne dane. Jednocześnie można mieć nadzieję, że efekt potężnego uderzenia koronawirusa w Polskę jesienią 2020 r. powoli wygasa. W najgorszym pod tym względem listopadzie mieliśmy około 100-procentowy wzrost śmiertelności, w grudniu blisko 50-procentowy. W styczniu było to już poniżej 30 proc.

Także patrząc na tygodniowe dane na początku 2021 r., w każdym kolejnym tygodniu widać coraz mniejszy "nadmiar" śmierci. W pierwszym pełnym tygodniu roku (4-10 stycznia) nadwyżka wobec średniej z poprzednich trzech lat wynosiła ok. 35 proc. W czwartym (25-31 stycznia) już 21 proc.

Z danych opublikowanych we wtorek 9 lutego przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że większość "nadmiarowych" śmierci w 2020 r. to osoby zakażone koronawirusem. Z wyliczeń resortu wynika, że niemal cała "nadwyżka" zgonów (94 proc.) dotyczyła osób powyżej 60 roku życia.

embed
Zobacz wideo Prof. Godzic: Będziemy mieć Budapeszt nad Wisłą
Więcej o: