W ostatnich tygodniach zdecydowano się bowiem na zezwolenie działalności hoteli czy pensjonatów. Dzięki luzowaniu obostrzeń w Mikołajkach, Giżycku czy Mrągowie mogły otworzyć się większe i mniejsze miejsca noclegowe. Włodarze tych miejscowości zgodnie przyznają, że kolejny lockdown będzie dla tego regionu katastrofalny.
- Rząd nie patrzy racjonalnie. Otwiera i zamyka. Jedyne co mogę teraz zrobić to stanąć przeciwko sanepidowi. Nikomu nie zakażę dalszej działalności - zapowiada burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski. Polityk w rozmowie z WP.pl dodaje, że wokół hoteli działają także inne lokale - zakłady fryzjerskie, sklepy czy hurtownie, które także tracą na obostrzeniach związanych z turystyką.
- U nas nie było tak, jak w Zakopanem, nie było tłumów na ulicach. Turyści rozłożyli się po 7 hotelach w mieście. Jeśli nie będę miał wpływów z podatków, jak zapłacę nauczycielom, za co utrzymam pensjonariuszy domach pomocy społecznej? - pyta dalej burmistrz Mikołajek. Piotr Jakubowski dodaje, że już w grudniu kilkadziesiąt gmin zgłosiło się do rządu z prośbą o zastosowanie podobnych rozwiązań na Mazurach do tych, jakie były udzielone gminom na Śląsku. Chodziło o zwrot z budżetu części umorzonego firmom podatku. - Dostaliśmy odpowiedź, że na Mazurach nie ma turystów - dodał.
Burmistrz Mrągowa dodaje, że dla regionu jest to ogromny cios. Stanisław Bułajewski przyznał, że hotele i pensjonaty w mieście zostały w 100 proc. zarezerwowane zgodnie z limitami ustalonymi przez rząd. Przedsiębiorcy będą musieli teraz odwołać te rezerwacje - jeden z hoteli zapowiedział już, że mimo restrykcji przyjmie wszystkich gości, którzy zarezerwowali swój pobyt na najbliższy weekend. Burmistrz zapewnia, że rada powiatu wystąpi o zwolnienie wszystkich hoteli i restauracji z opłaty za koncesję na alkohol za jeden kwartał. Nowe obostrzenia to zła wiadomość także dla burmistrza Giżycka, który ma nadzieję, że po dwóch tygodniach uda się wrócić do "jako-takiej" normalności.