Branża gastronomiczna należy do najbardziej poszkodowana na skutek pandemii koronawirusa. Została ona zamrożona cztery miesiące temu. Od 24 października 2020 roku lokale gastronomiczne mogą prowadzić tylko sprzedaż na wynos. Przedsiębiorcy czują się oszukani przez państwo i zamierzają wytoczyć mu proces.
- Na chwilę obecną mamy już kilkuset przedsiębiorców, którzy do pozwu zbiorowego przystąpili. Zamierzamy do końca marca zebrać około 1000 przedsiębiorców, którzy przystąpią do pozwu zbiorowego, więc niewątpliwie pod względem ilości będzie to największy pozew zbiorowy w powojennej Polsce - powiedział Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.
Przedsiębiorcy zamierzają zaskarżyć państwo o niekonstytucyjność zamykania branży. Jeśli pozew zakończy się sukcesem, kolejnym krokiem będą konkretne wyliczenia dotyczące odszkodowań od skarbu państwa.
Według reprezentanta branży gastronomicznej obarczenie branży gastronomicznej jako jedną z przyczyn wzrostu liczby zakażeń jest nie do końca prawdziwie - Proszę zauważyć, że jesteśmy zamknięci w drugim lockdownie od 23 października. Zachorowania rosną i maleją, jest cały czas fluktuacja tych zachorowań, a gastronomia cały czas jest nieczynna - powiedział Czauderna.
Prezes IGGP alarmuje, że branża gastronomiczna znajduje się w coraz bardziej dramatycznym położeniu. Jak dotąd, na stałe zamknęło działalność ok. 5-6 tys. lokali gastronomicznych. Czauderna zaznacza, że wśród przedsiębiorców występuje duże zniechęcenie - Brak dialogu z rządem i pokazywania pewnych mechanizmów, dzięki którym możemy krok po kroku odmrażać gastronomię, powoduje z jednej strony zrozpaczenie, a z drugiej wściekłość przedsiębiorców, bo obserwują pewne branże gastronomiczne, które świetnie funkcjonują - podsumował prezes IGGP.