Punkt pierwszy, czyli "kłamstwo vatowskie" według dziennikarzy Superwizjera. Taki tytuł nosi reportaż z soboty 20 lutego, w którym dziennikarze TVN wyciągnęli na światło dzienne historię jednej z wielu tzw. mafii vatowskich obracających paliwami. - Składała się ona z wielu spółek, zakładanych na tak zwane słupy. Jednym z jej prezesów był niespełna 70-letni parkieciarz, żyjący z zasiłku, Kazimierz Bugaj z Krakowa. Według prokuratury jako prezes spółki "X" naraził Skarb Państwa na stratę 63 milionów złotych - to jedna z historii opisanych w materiale. Dziennikarze pokazali też innych prezesów spółek, które miały wyłudzić w sumie prawie 180 milionów złotych podatku VAT. Tymi prezesami byli, m.in. właśnie schorowany były parkieciarz, osoba skazana i były pracownik banku. Co zatem w tym reportażu jest tak porażającego? To, że służby i władza, które chwalą się na każdym kroku sukcesami w rozbijaniu struktur przestępczych, w przypadku tej jednej mafii wyłapali przede wszystkim tak zwane "słupy". W praktyce oznacza to, że są to osoby, od których państwo po prostu najprawdopodobniej nie jest w stanie odzyskać wyłudzonego podatku. "Prokuraturze przez sześć lat śledztwa nie udało się odzyskać ani złotówki z prawie 180 milionów złotych wyłudzonych podatków. Z informacji reporterów "Superwizjera" wynika, że zabezpieczono jedynie dwie nieruchomości o wartości prawie miliona złotych" - wskazano w opisie reportażu.
Dziennikarze TVN twierdzą, że w latach 2018-2019 Skarb Państwa na oszustwach vatowskich stracił prawie 17 miliardów złotych, a odzyskał zaledwie 150 milionów, czyli mniej niż jeden procent kwoty.
Prokuratura Krajowa odpowiedziała, że wskazane kwoty zabezpieczeń przekazywane są do budżetu państwa po uprawomocnieniu się orzeczeń sądowych. "Czynienie z tego faktu zarzutu przez TVN24 jest kuriozalne. Podobnie kuriozalny jest zarzut, że postępowania przeciwko członkom mafii vatowskich są długotrwałe. Są to śledztwa niezwykle skomplikowane, wymagające przeprowadzenia szerokich czynności procesowych i operacyjnych. Ich zakończenie w krótkim czasie nie jest możliwe" - przekazała PK.
Reportaż tak rozsierdził premiera, że jeszcze w dniu emisji zarzucił on dziennikarzom w mediach społecznościowych produkowanie tzw. "fake newsów", a kilka dni później, czyli w środę wyszedł na mównicę sejmową, by zaatakować m.in opozycję. Kilka godzin później poprawił jeszcze raz na Facebooku. "Widziałem już wiele ataków na rząd, ale ten, który ostatnio przypuściły media sprzyjające opozycji oraz niektórzy jej politycy, należy do najdziwniejszych i najbardziej absurdalnych, jakie można sobie wyobrazić. To atak na matematykę, logikę i przyzwoitość" - napisał na wstępie szef rządu. Jakie są najważniejsze argumenty premiera? Oto kilka najważniejszych argumentów premiera (na chwilę darujmy sobie polityczny atak na opozycję):
W odpowiedzi na te słowa warto jeszcze przypomnieć słowa jednego z autorów reportażu. - My nie zrobiliśmy materiału o luce vatowskiej, zrobiliśmy materiał o nieskuteczności prokuratury i Ministerstwa Finansów - podkreślał 21 lutego Jakub Stachowiak.
Można odnieść wrażenie, że premier od kilku dniu próbuje budować swoją retorykę m.in na mitycznej luce VAT. W środowym "Studiu Biznes" w Gazeta.pl na argumenty Mateusza Morawieckiego odpowiadał były dyrektor w Ministerstwie Finansów, który w resorcie pracował ponad 20 lat. Sławomir Dudek z MF odszedł w 2019 roku, a obecnie jest głównym ekonomistą FOR. Według niego tzw. "kłamstw vatowskich" jest kilka, a luka VAT to tylko miernik statystyczny. Dlaczego zatem używanie luki VAT może być podchwytliwe?
Oto w punktach główne tezy dr. Sławomira Dudka:
Cały odcinek "Studia Biznes" znajduje się pod tym linkiem.