China State Construction Engineering Corporation Limited, chińska firma z siedzibą w Pekinie, wygrała przetarg na budowę fragmentu drogi ekspresowej S1 pomiędzy Mysłowicami a Oświęcimiem. Wygrana jest jednak teoretyczna, bo wiele wskazuje na to, że Chińczycy niczego nie zbudują.
Zagraniczna spółka, jak relacjonuje "Rzeczpospolita", najpierw wygrała przetarg, jednak GDDKiA firmę wykluczyła z postępowania. Powodem miał być "brak jednoznacznych wyjaśnień", o które Dyrekcja poprosiła w trakcie weryfikacji oferty.
Tyle tylko, że Chińczycy odwołali się do Krajowej Izby Odwoławczej - instytucji, która rozstrzyga spory dotyczące przetargów. China State w KIO wygrała, GDDKiA odwołała się do sądu, ale i tu poległa. Czy to zamknęło spór? Nie, bo Generalne Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad "skorzystała z furtki w prawie". Uznała, że "okoliczności się zmieniły" i realizacja zamówienia "nie leży w interesie publicznym". Wygrany przez Chińczyków przetarg unieważniono.
Ostrożność wobec chińskich podmiotów starających się o zlecenia w Polsce może wynikać z historii firmy Covec. Miała ona przed dekadą za 1,3 mld zł wybudować ważny odcinek autostrady A2. Wciąż trwają przetargi, w których startują chińskie firmy - w tym China State Construction Engineering Corporation Limited.
Kosztorys przyjęty przez chińską firmę, dwukrotnie niższy od zakładanego przez Dyrekcję, od początku budził pewne wątpliwości. W końcu się one potwierdziły, bo Covec ostatecznie zszedł z placu budowy, a należności dla części podwykonawców trzeba było windykować.
Nie można jednak mówić o ogólnej niechęci GDDKiA do chińskich firm. Stecol, inny podmiot z siedzibą w Pekinie, w 2020 roku rozpoczął bowiem prace na odcinku drogi ekspresowej S14.
Chińczycy inwestują też w Polsce na potęgę. Z analiz firmy Rhodium Group wynika, że w minionym roku chińskie firmy przeznaczyły na rozwój nowej działalności nad Wisłą około miliarda dolarów.