Ikea. Klient próbował kupić materac wart 1500 zł za 10 zł. Podstawił nogę od krzesła

We wrocławskim sklepie IKEA doszło do niecodziennego przestępstwa. Mężczyzna chciał oszukać szwedzką sieć na 1490 zł. W kasie samoobsługowej zamiast kodu kresowego materaca, podstawił kod nogi od krzesła.

Chytry plan mężczyzny nie powiódł się. Pracownik sklepu poprosił go o paragon, zanim wyszedł ze sklepu. Teraz odpowie za nadużycie przed sądem.

Ikea. Klient chciał oszukać sklep korzystając z kasy samoobsługowej

Od kilku lat w coraz większej liczbie sklepów pojawiają się kasy samoobsługowe, dzięki temu klienci nie muszą stać w długich kolejkach, a ruch w punktach handlowych jest znacznie przyśpieszony. Jednak korzystanie z takiej formy zakupów może prowadzić do oszustw. Zachowanie 44-letniego klienta wrocławskiego sklepu IKEA jest tego przykładem. Mężczyzna chciał oszukać sieć na 1490 zł. Jak informuje wrocławska policja, mieszkaniec Świdnicy korzystając z okazji, że sam może skasować produkt, postanowił podłożyć kod kreskowy niezgodny z kupowanym produktem, aby zaoszczędzić niemałą sumę.

Materac za 1500 zł "kupił" za 10 zł

"Podczas zakupów na terenie Bielan Wrocławskich, gdy zobaczył cenę wybranego przez siebie materaca, czyli ponad 1500 złotych, postanowił zrealizować swój "plan prawie idealny". Podchodząc do kasy, aby skasować swoje zakupy, pod czytnik kodów kreskowych specjalnie podłożył naklejkę od nogi od krzesła, która kosztowała raptem 10 złotych" - relacjonuje przebieg zdarzenia sierż. Aleksandra Rodecka z wrocławskiej z Komendy Miejskiej Policji. Pracownik ochrony odpowiedzialny za kontrolowanie kas samoobsługowych nie mógł uwierzyć, że mężczyzna niosący tak duży materac zapłacił za niego tak niską cenę. Szybko poinformował o sprawie wrocławskich funkcjonariuszy, którzy błyskawicznie pojawili się na miejscu.

Zobacz wideo To nie pościg, lecz eskorta samochodu z rodzącą, który utknął przez wypadek na S8

Mężczyzna zasłabł, gdy przekręt wyszedł na jaw, ale mu się nie upiecze. Odpowie za oszustwo

Podczas interwencji, kiedy prawda o oszustwie mężczyzny wyszła na jaw, 44-latek poczuł się słabo. Mundurowi wezwali na miejsce karetkę pogotowia. "Na szczęście była to tylko chwilowa niedyspozycja" - przekazuje sierż. Rodecka. Medycy nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości w stanie zdrowia mężczyzny, a 44-latek ponownie trafił w ręce policji. "Teraz oszust poniesie odpowiedzialność karną za czyn z art. 286 § 1 Kodeksu karnego. Sąd może za to przestępstwo wymierzyć mu karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do aż 8 lat" - informuje sierż. Rodecka.

Więcej o: