Niemiecki koncert motoryzacyjny ogłosił w niedzielę, że zamierza ściąć zatrudnienie. To część strategii, która ma wynieść Volkswagena z powrotem na miejsce światowego lidera produkcji samochodów (obecnie jest nim Toyota). Władze firmy metodę w dojściu na szczyt widzą w skupieniu się na "zielonych" inwestycjach - jak w samochody elektryczne i hybrydowe - oraz w innych rozwiązaniach nowych technologii, w tym dotyczących autonomizacji. Do tego wszystkiego potrzebują funduszy, a planowane zmniejszenie etatów ma pozwolić uwolnić środki.
Dziennik "Handelsblatt" podał, że Volkswagen zamierza zlikwidować 5 tysięcy miejsc pracy. Nie będzie jednak odgórnie zwalniać pracowników, bo porozumienie, jakie zawarł wcześniej ze związkami zawodowymi, zabrania tego do 2029 roku. Cięcie etatów będzie odbywać się więc przez program dobrowolnych odejść - na emeryturę lub w zamian za atrakcyjne pakiety finansowe. To wszystko ma kosztować koncern około pół miliarda euro.
VW oświadczył też, że przedłuża wstrzymanie zatrudniania nowych pracowników do końca tego roku, wyjątkami są jedynie obszary związane z elektrycznymi samochodami, cyfryzacją i rozwojem ogniw akumulatorowych.
Decyzja zarządu Volkswagena jest częścią strategii obniżenia kosztów o 5 procent do 2023 roku. W ten sposób koncern chce sfinansować swoje ambitne plany związane z e-mobilnością. Dziennik "Handelsblatt" przypomina, że pandemia nastąpiła w chwili, gdy Volkswagen stał przed i tak już ogromnym wyzwaniem zmiany silników spalinowych na napęd elektryczny.
Szef zarządu Herbert Diess przekonuje, że dzięki obniżeniu kosztów ogłoszona z szumem "ofensywa elektryczna" zostanie zrealizowana. "Do 2025 roku Volkswagen sprzeda co najmniej półtora miliona e-samochodów z emblematem ‘VW’" - zapewnia Diess.