- Ze względu na ducha czasów będę proponował królową, kobietę. Były wielkie królowe w historii, Polacy zawsze kobiety szanowali, traktowali je często nawet bardziej podmiotowo niż w innych krajach i kulturach stwierdził Adam Glapiński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". Jednocześnie prezes Narodowego Banku Polskiego przyznał, że "to jeszcze nie etap", aby decydować o tym, kto znajdzie się na banknocie.
Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, w połowie stycznia 2021 r. prezes Glapiński zasugerował, że możliwe jest, że pojawią się banknoty o nominale 1000 zł, bo "po prostu jest wygodnie składać w nim rezerwę".
Ja myślę, że następny prezes, mam nadzieję ja w następnej kadencji [sześcioletnia kadencja Glapińskiego kończy się w 2022 roku, może pełnić jeszcze tylko jedną - red.], ale każdy prezes, który przyjdzie, będzie wprowadzał banknot 1000-złotowy, w pewnym momencie
- przyznał wówczas Adam Glapiński.
Odniósł się też do obaw, jakie tak duże nominały wywołują, przyznając, że mogą być wykorzystywane w działalności przestępczej (choć też stwierdził jednocześnie, że nielegalna działalność coraz rzadziej opiera się na gotówce, a coraz częściej wykorzystuje waluty cyfrowe). To z tego powodu kilka lat temu Europejski Bank Centralny zdecydował się wycofać banknoty o nominale 500 euro.
W wywiadzie dla tygodnika braci Karnowskich szef NBP mówił także o sprowadzeniu do Polski większej ilości złota. - W ciągu kilku lat chcemy dokupić jeszcze co najmniej 100 ton i też trzymać je w Polsce. To ma znaczenie m.in. w postrzeganiu państwa, jego siły gospodarczej - powiedział. Przypomniał też, że obecnie NBP posiada 229 ton kruszcu.
Deklaracja Adama Glapińskiego idzie w ślad za stanowiskiem przedstawionym na początku roku. Wtedy też szef NBP stwierdził, że "udział kruszcu w polskich rezerwach walutowych powinien się podwoić". - W przyszłej kadencji zarządu banku rezerwy złota powinny się podwyższyć z 9 proc., co jest średnią światową, do 20 proc., co jest średnią europejską - precyzował.