Rząd szykuje zmiany w dystrybucji szczepionek przeciwko COVID-19. Koniec zasady "wszystkim po równo"

Od kwietnia rząd planuje zrezygnować z zasady "wszystkim po równo", która polegała na dostarczaniu do punktu szczepień po 30 dawek szczepionki przeciwko koronawirusowi tygodniowo. Nowy system ma zapobiec sytuacjom przesuwania terminów szczepień.
Zobacz wideo Czy do Polski trafi rosyjska szczepionka? "Jedynymi produktami, które mogą trafić na polski rynek, są produkty zweryfikowane"

Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", od kwietnia ma przestać obowiązywać zasada "wszystkim po równo". Do tej pory punkty dostawały po 30 dawek tygodniowo i zapisywały pacjentów na kolejną dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi na dwa miesiące do przodu.

Punkty szczepień dostają preparaty i wystawiają terminy

Z ustaleń gazety wynika, że od przyszłego miesiąca punkty szczepień będą zamawiać liczbę preparatów do limitu - na przykład 200 dawek tygodniowo. Później, z każdą placówką będzie ustalany termin dostawy. Na tej podstawie przychodnie będą umawiały pacjentów na konkretne terminy.

W zmianie dystrybucji szczepionek chodzi o to, by uniknąć sytuacji, że szczepienia są przesuwane, ponieważ dawki szczepionki nie zostały dostarczone do placówek. Rząd obawia się, że przy wzroście liczby dostaw takie sytuacje mogłyby doprowadzić do "totalnego bałaganu". Według zapowiedzi producentów, liczba dostaw szczepionki przeciwko COVID-19 ma wzrosnąć w drugim kwartale roku.

- System się niejako odwraca. Dziś to punkty szczepień dostają preparaty i wystawiają terminy w kalendarzach w przód, zakładając, że dostaną preparaty. Po zmianach to najpierw Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) wystawi tzw. oferty, w ramach których zaproponuje limity dostaw, a następnie punkt szczepień je zaakceptuje lub nie. Jeśli tego nie zrobi, to część dostaw wróci do dalszego rozdysponowania. To daje większą kontrolę nad systemem dystrybucji, a dla pacjentów jest neutralne - tłumaczy rozmówca dziennika z otoczenia rządu.

Więcej o: