Komisja Europejska, uwzględniając wyniki ankiety przeprowadzonej w 2018 roku, zaproponowała Parlamentowi Europejskiemu, by zmiany czasu w roku 2019 były ostatnimi. Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego (w głosowaniu 23 za, przy 11 głosach przeciwnych) zarekomendowała, by zmiana ta nastąpiła w 2021 roku. Również obywatele Polski w badaniach Ministerstwa Przedsiębiorczości jednoznacznie zadeklarowali pozostanie przy czasie tzw. letnim przez cały rok.
Na przeszkodzie temu prawdopodobnie stanie pandemia koronawirusa. Pytana o to wiceminister rozwoju Olga Semeniuk poinformowała, że działania w tej kwestii w UE zostały praktycznie wstrzymane. - Zapowiadany termin na odstąpienie od zmiany czasu w 2021 roku raczej nie wydaje się być celem możliwym do osiągnięcia - stwierdziła.
"W obecnej sytuacji pandemicznej, gdzie ilość dodatkowych czynników stresogennych jest już znacząco ponadprzeciętna, dojdzie jeszcze jeden - zmiana czasu. To, co dziś wiemy, to że zmniejszona ilość snu przekłada się na efektywność pracy, np. kierowców, kosztowne przestoje czy wymuszone opóźnienia tam, gdzie mamy do czynienia z pracą zmianową, zwłaszcza w transporcie i logistyce. Znaczące koszty powstają również tam, gdzie systemy elektroniczne prowadzą transakcje finansowe w wymiarze globalnym. Były również sytuacje, gdy mieliśmy problem ze skorzystaniem z gotówki z bankomatu, gdyż te zawiodły" - przypomina dr Bartłomiej J. Gabryś z Katedry Przedsiębiorczości z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
W przesłanym redakcji komentarzu dr Gabryś wskazuje na aspekt zdrowotny zmiany czasu na letni. Dostępne wyniki badań jednoznacznie wskazują przyrost zapadalności na choroby związane z układem krążenia człowieka i jego konsekwencjami w okresie do dwóch dni po zmianie czasu. "Jednocześnie czas dostosowania się do nowego trybu pracy w ciągu doby przekładać się może na spadek efektywności trwający nawet przez tydzień po jej wprowadzeniu. Czy stać nas na dalsze zwlekanie?" - pyta dr Bartłomiej J. Gabryś.
Parlament Europejski pozostawił w dyspozycji krajów członkowskich decyzję, przy którym czasie pozostaną, a miało to nastąpić ostatecznie w 2021 r. Zdaniem dr Gabrysia taka sytuacja rodzi daleko idące konsekwencje zróżnicowania czasu w ramach krajów sąsiadujących ze sobą i uwzględniania tych zmian w chwili przekraczania granic zarówno prywatnie, ale i funkcjonowania podmiotów gospodarczych, samorządowych czy państwowych. Dodatkowym utrudnieniem, jeśli chodzi o planowane zmiany, jest panująca od roku pandemia koronawirusa.
"Choć może jednak uda nam się zwalczyć pandemię, a jesienią jedyną kwestią, która będzie zaprzątać nam myśli, będzie pozostanie przy czasie letnim. Miejmy taką nadzieję" - podsumowuje naukowiec.