Najazd na zakłady fryzjerskie i salony urody. Terminale płatnicze w piątek rozgrzały się do czerwoności

Alarmujące dane dotyczące epidemii COVID-19 nie powstrzymały Polaków, by masowo odwiedzać salony kosmetyczne i zakłady fryzjerskie. Dane z terminali płatniczych pokazują, że w piątek branża przeżyła prawdziwy najazd klientów.

Według analityków PKO Research piątek był rekordowym dniem w zakładach fryzjerskich i salonach urody. Lokale, które z uwagi na pandemię COVID-19 od soboty nie mogą już pracować, przyjęły rekordową liczbę klientów. Świadczą o tym dane z terminali płatniczych, które były wtedy mocno obciążone. 

Na wykresie przedstawionym przez ekspertów widoczny jest wyraźny wzrost płatności w kategorii "uroda-usługi". Dane wyraźnie wskazują też, jak sytuacja w branży wyglądała w zeszłym roku - wprowadzony lockdown w maju stłamsił transakcje niemal do zera. 

Zobacz wideo Dyrektor Szpitala na Stadionie Narodowej o trzeciej fali koronawirusa

Zdaniem analityków PKO zwiększona liczba odwiedzin w zakładach fryzjerskich była widoczna w całym tygodniu poprzedzającym wejście nowych restrykcji. Średni odczyt liczby transakcji z siedmiu dni w kategorii uroda jest dużo większy. 

Analitycy opublikowali też dane dotyczące wydatków klientów banku PKO BP na odzież i obuwie. Tu efekt zamknięcia galerii handlowych w całym kraju jest "wyraźny, ale mniejszy niż w roku 2020" - twierdzą eksperci. 

Analiza wydatków ogółem pokazuje spadek zarówno w kategorii odzież jak i rozrywka, hotele, gastronomia i edukacja. W tym wypadku jednak pełen obraz sytuacji "jest maskowany przedświątecznym wzrostem zakupów spożywczych".  

Rząd zamknął zakłady fryzjerskie i kosmetyczne oraz niektóre sklepy

Branża zakładów fryzjerskich i salonów urody nie może działać od soboty 27 marca. Restrykcje mają trwać, wedle aktualnych założeń rządu, do 9 kwietnia. - Zbliżamy się do granic wydolności służby zdrowia. Jesteśmy o krok od przekroczenia granicy, poza którą nie będziemy mogli we właściwy sposób leczyć obywateli. Zrobimy wszystko, by uniknąć takiego scenariusza - argumentował premier Mateusz Morawiecki podczas zeszłotygodniowej konferencji.

Zamknięte zostały również sklepy meblowe i budowlane o powierzchni większej od 2000 m kw. Centra i galerie handlowe - tak jak obecnie - pozostają zamknięte, z wyjątkiem m.in.: sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni.  

Zdaniem przedstawicieli branży beauty - zakładów medycyny estetycznej, kosmetologii, kosmetyczek, fryzjerów, manikiurzystków - kolejny locdown stanowi spore zagrożenie dla stabilności finansowej przedsiębiorców. - Branża beauty jest organicznie związana z branżą kosmetyczną, dlatego Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego aktywnie uczestniczy w uzgodnieniach pomocowych z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii i negocjuje warunki tarczy dla fryzjerów i kosmetyczek. Uważamy, że brak konkretnych, szybko wypłacanych świadczeń: postojowego, dopłat do wynagrodzenia, kodów PKD, zwolnień ZUS czy ewentualnych bonów, spowoduje olbrzymią falę bezrobocia i odbije się także na innych gałęziach gospodarki, takich jak nasza - wyjaśniła w rozmowie z next.gazeta.pl Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

- Jako współautor wytycznych dla salonów fryzjerskich i gabinetów kosmetycznych, opracowanych w maju 2020 r., jesteśmy pewni, że i dziś procedura bezpieczeństwa spełniłaby swoje zadanie, że nadal jest szczelna, skuteczna i przestrzegana, a co za tym idzie - branża mogłaby nadal działać. Zwłaszcza w taki ważnym dla siebie okresie, jak ten przedświąteczny - dodła. 

Więcej o: