Nowa Zelandia już w 2019 roku należała do pięciu krajów z najwyższą stawką godzinową za pracę. Ta rośnie tam regularnie od 2017 roku. Od tego czasu zwiększono ją łącznie o 4,25 dol. Premierka Jacinda Ardern mówi, że to spełnienie przedwyborczych obietnic oraz od dawne oczekiwane wsparcie dla najuboższych, informuje "The Guardian".
Minimalne nagrodzenie godzinowe w Nowej Zelandii od 1 kwietnia będzie wynosić 20 dolarów. To wzrost o 1,14 dol. Zmiana będzie dotyczyła 175,5 tys. najniżej opłacanych pracowników z tego 4,5-milionowego kraju. Łącznie pensje wzrosną o 216 mln dol. Na wyższe wynagrodzenie będzie mogło liczyć wiele kluczowych pracowników kraju, którzy za minimalną pensję pracowali na pierwszym froncie walki z pandemią koronawirusa. Chodzi m.in. o osoby zatrudnione na lotniskach i na granicach. Związkowcy w 2020 roku apelowali, by zwiększyć dla tych osób minimalne wynagrodzenie do 22,10 dol. za godzinę, by docenić ich poświęcenie.
Zmianom sprzeciwiała się opozycyjna partia Narodowa. Politycy argumentowali, że gwałtowne podniesienie minimalnej pensji w okresie ekstremalnej niepewności, jaką dla małych firm jest trwający kryzys to "ekonomiczny wandalizm". Minister biznesu, innowacji i zatrudnienia radził, by podniesienie minimalnego wynagrodzenia odłożyć do czasu skończenia pandemii COVID-19.
Nowa Zelandia podniosła także podatek dla 2 proc. najbogatszych Nowozelandczyków. Osoby zarabiające więcej niż 180 tys. dolarów rocznie będą płaciły od czwartku 39 proc. podatku dochodowego. Budżet Nowej Zelandii ma na tym zyskać w tym roku dodatkowe 550 mln dol.
Jacina Arden powiedziała, że Nowa Zelandia ma wciąż dużo do zrobienia, m.in. budowę mieszkań, usprawnienie systemu ochrony zdrowia, inwestycje w edukację czy wsparcie pracowników poprzez szkolenia i tworzenie im szans na rynku. Kraj ma wciąż bardzo wysokie wskaźniki ubóstwa wśród dzieci. W zeszłym roku aż 18,2 proc. z nich żyło w gospodarstwach domowych kwalifikujących się jako ubogie. W kraju są też poważne problem z mieszkalnictwem. Na lokum czeka aż 22,8 tys. rodzin, a w Auckland cena za mkw. nieruchomości to jedenastokrotność średniego dochodu.
Rząd Arden działa jednak, by poprawić sytuację w kraju. W zeszłym roku tuż po wybuchu pandemii jego przedstawiciele obniżyli sobie pensje o 20 proc. Rośnie poziom minimalnego wynagrodzenia, a premierka zaproponowała niedawno rozpoczęcie testów czterodniowego tygodnia pracy.