Jakub Bierzyński, OMD: Dla nas jest to o tyle trudna w realizacji strategia, że my jesteśmy firmą usługową i właściwie nie produkujemy nic materialnego. Nie możemy - tak, jak robią to firmy produkcyjne - zmienić receptury lub technologii produkcji, aby nasze "wyroby" były bardziej przyjazne środowisku. Nasz ślad węglowy - jako firmy zajmującej się pracą biurową - jest stosunkowo ograniczony i sprowadza się do ilości zużywanego prądu, wody, papieru oraz śmieci, które generujemy. Jest ich jednak stosunkowo niewiele, bo są to odpady typowo biurowe.
Pole manewru mamy zatem niewielkie, ale i tutaj od dawna staramy się prowadzić proekologiczną politykę. Segregację śmieci wprowadziliśmy już wiele lat temu i do dziś te śmieci starannie segregujemy. Jest to, rzecz jasna dość dużą uciążliwością, bo to oznacza, że nie ma koszy na śmieci przy wszystkich miejscach pracy. Z każdym odpadem trzeba wstać, pójść do miejsca, gdzie są ustawione kosze i zastanowić się, do którego z pojemników dany odpad wyrzucić.
Poza tym bardzo staramy się ograniczyć drukowanie i zużycie papieru. Pandemia zresztą bardzo nam w tym pomogła, bo przenieśliśmy niemal wszystkie prace biurowe odbywające się na papierze do sfery wirtualnej. W zasadzie nie przyjmujemy już i nie wystawiamy papierowych faktur. Niemal wszystkie są już w formie elektronicznej. Nie drukujemy też dokumentów do podpisu tylko podpisujemy je elektronicznie.
Od roku staramy się też namówić na to wszystkich naszych klientów. Przekonujemy ich, aby elektronicznie podpisywali te dokumenty i w większości się to udało. Tak więc odchodzimy bardzo mocno od papieru, a praca zdalna też wymusza pewne zachowania, bo ludzie nie mają drukarek i skanerów w domach, dlatego trudno jest im drukować, podpisywać i skanować dokumenty. To jest ta wielka zmiana, która nastąpiła w ciągu ostatniego roku.
Zdecydowanie pomogła szybciej się przestawić, bo zmusiła do zmian naszych kontrahentów. My na tę rewolucję byliśmy gotowi już od dawna. Dokumenty elektroniczne są znacznie wygodniejsze i prościej się nimi zarządza. Te treści można importować, eksportować i nie trzeba podpisywać ich ręcznie.
Informacjami cyfrowymi obraca się zdecydowanie szybciej, wygodniej i bardziej efektywnie niż analogowymi. W jakiejkolwiek kwestii. To właśnie jest przyczyna, dla której jeszcze przed pandemią próbowaliśmy przekonać naszych kontrahentów do cyfryzacji tego aspektu. Niestety z różnymi skutkami.
Ponieważ nie było bezpośredniej presji, a gdy jej nie ma, ludzie nie lubią zmian. Tym bardziej nie lubią ich też korporacje. Dlatego więc szło to bardzo powoli i pandemia ten proces nieprawdopodobnie przyspieszyła, bo po prostu postawiła nas wszystkich w sytuacji bez wyjścia.
Albo zaakceptujemy elektroniczny sposób obiegu dokumentów, albo te dokumenty nie będą obiegały, bo nie będzie takiej możliwości. Dziś 90 proc. osób pracuje w domach, większość klientów też pracuje zdalnie. Przewożenie stosu dokumentów kurierami nie miałoby najmniejszego sensu. Tak więc pandemia bardzo przyspieszyła ten proces. Mogę powiedzieć, że w ciągu ostatniego roku dokonała się prawdziwa rewolucja. Myślę też, że już nigdy nie wrócimy do działalności biurowej, która oparta jest na papierze.
Były i są do tego dwie motywacje. Pierwsza to chęć działania w sposób proekologiczny i odpowiedzialny za środowisko, w którym wszyscy funkcjonujemy. Jeżeli można temu środowisku szkodzić mniej, to zdecydowanie należy o to zadbać. To jest kwestia chociażby segregacji odpadów, która wydaje mi się zupełnie naturalna.
A druga kwestia jest już czysto ekonomiczna. To się po prostu opłaca. Tutaj kolejny przykład: zmiana działalności z papierowej na elektroniczną jest za wszech miar opłacalna, bo po pierwsze ani papier, ani drukarki i ich eksploatacja, ani obieg tego dokumentu nas nie kosztuje. A po trzecie - tak jak wspomniałem - przetwarzanie informacji w formie cyfrowej jest znacznie bardziej efektywne.
Obieg cyfrowej informacji dzieje się szybciej, sprawniej i można go zautomatyzować tak, aby uniknąć w nim udziału człowieka. Jeżeli popatrzeć na to z punktu widzenia technologii obiegu informacji, to w zasadzie wszystkie dane, które są drukowane na papierze, są potem ręcznie przepisywane z powrotem do komputera.
Ten proces wygląda więc tak, że ktoś te informacje ma na komputerze, po czym przelewa je na papier, a potem my z tego papieru musimy ponownie wprowadzić je do komputera. Co więcej, robiąc to ręcznie nie da się uniknąć popełniania mnóstwa błędów. A zatem w tym procesie nie ma żadnej wartości dodanej, a ktoś może przy okazji zrobić błąd niewłaściwie przepisując cyferki.
Z naszego punktu widzenia, podczas prowadzenia działalności biurowej nie ma sprzeczności pomiędzy działaniem proekologicznym a proefektywnościowym. Wręcz przeciwnie, jedno i drugie idzie tu w parze.
W zasadzie prawie wszystkie duże korporacje są zobowiązane do tego, aby opracować jakiś program zrównoważonego działania. W związku z tym to faktycznie się dzieje. Każde z przedsiębiorstw - ze względu na różną specyfikę pracy - ma innego rodzaju wyzwania.
To jest problem bardzo popularny, podobnie jak wiele lat temu w dyskusji między klientami, a usługodawcami głośna była kwestia polityki korporacyjnej, antykorupcyjnej lub antydyskryminacyjnej. Nasi klienci zobowiązują nas do pewnych praktyk, które oni uważają za etyczne w biznesie. Teraz wydaje się, że takim priorytetem są działania proekologiczne.
Mam wrażenie, że my będziemy w tym kierunku zmierzać w ogóle jako gospodarka, bo nie możemy w dalszym ciągu bezmyślnie niszczyć naszej planety.
Oczywiście, że tak. Proszę zobaczyć ile kampanii tego rodzaju tworzy chociażby McDonald’s. On wprost mówi o tym w swoim przekazie marketingowym. Na dodatek już kilka lat temu zmienił logo z żółtego na zielone, co jest symbolem przejścia na proekologiczną politykę całej korporacji.
Powiedziałbym, że jest to takie samonapędzające się koło. Jeśli firmy edukują swoich klientów w tym zakresie, tworzą pewnego rodzaju wymagania lub oczekiwania, to klienci te wymagania będą także formułować wobec innych przedsiębiorstw. Jest to zatem taki mechanizm, który działa w dwie strony: i od klienta do firmy i od firmy do klienta.
Jest bardzo ściśle powiązany. Wyobrażam sobie, że zrównoważony rozwój jest elementem społecznej odpowiedzialności biznesu. Niejedynym, bo oczywiście szerzej myślimy o tej społecznej odpowiedzialności i realizujemy bardzo dużo akcji prospołecznych, charytatywnych czy wspierających różne środowiska. To jest bardzo szeroki temat, jednak na pewno w tym mieści się właśnie zrównoważony rozwój i działania proekologiczne.
W ramach jednej z takich kampanii CSR-owej [CSR - corporate social responsibility, czyli społeczna odpowiedzialność biznesu - przyp. red] - która powstała zresztą z inicjatywy pracowników - wybraliśmy się wszyscy na wycieczkę do lasu kabackiego w celu zebrania śmieci. Akcja zakończyła się sukcesem, a ludzie byli zadowoleni. To taki pomysł na to, w jaki sposób łączyć integrację zespołu z działaniami proekologicznymi.
Nie tylko ograniczyła, ale całkowicie wyeliminowała. Od roku podróży służbowych nie ma żadnych, a wszystkie spotkania odbywają się online. Także konferencje biznesowe wewnątrz naszej firmy - a jesteśmy organizacją międzynarodową - od początku pandemii odbywają się przy użyciu internetu.
I chyba tak już zostanie, bo znowu - tak jest szybciej, taniej i sprawniej. Łatwiej spotkać się online, niż transportować ludzi z jednego końca świata czy Europy na drugi tylko po to, żeby mogli ze sobą porozmawiać. Mogą to zrobić równie dobrze poprzez łącza elektroniczne.
Myślę że duże konferencje będą w przyszłości organizowane zdecydowanie rzadziej niż kiedyś. Podróże służbowe też będą rzadsze, bo nie wyobrażam sobie, abyśmy wrócili do tego świata sprzed pandemii. I to nie tylko ze względu na ochronę środowiska. To ekonomiczna racjonalność. To się po prostu nie opłaca.
Warto marnować dwa dni, mnóstwo czasu i sporo pieniędzy, aby polecieć do Londynu na spotkanie? To przecież jest kwestia biletu lotniczego, hotelu, utrzymania i poświęcenia czasu. Zamiast tego można spotkać się za pomocą łącza wideo i przeznaczyć na to dwie godziny. Jako że wszystko odbywa się teraz za pomocą łączy, zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić.
Dlatego, że rutyna i przyzwyczajenie jest druga naturą człowieka. Ludzie robią, to co do tej pory, bo do tego się przyzwyczaili. W ogóle zmiany postępowania, zmiany kulturowe i zmiany technologiczne (te chyba najszybciej) następują stosunkowo powoli.
Bardzo często jednak zmiany kulturowe, sposobu zachowania, prowadzenia biznesu i rozwiązywania problemów są wywoływane przez presję zewnętrzną. Przez przymus i zmianę, której nie da się zignorować. Pandemia jest dokładnie klasycznym tego przykładem.
Cały ruch proekologiczny też jest przecież wywołany pewnego rodzaju przymusem. Jest nim świadomość wzrostu temperatury, następujących zmian klimatycznych i katastrofy, która grozi ludzkości lub - w niektórych przypadkach - już następuje. Gdyby nie ta presja, prawdopodobnie nie zajmowalibyśmy się ekologią w ogóle.
Podobnie jest z pandemią. Gdy przyszła, musieliśmy się do niej dostosować, bo nie mieliśmy innego wyjścia. Potem wszyscy się do tego przyzwyczajamy, jak do drugiej natury i mówimy: tak już chyba zostanie, bo tak jest fajnie, bo tak jest dobrze, tak jest proekologicznie, taniej, szybciej, lepiej i w zasadzie nie ma powodu, abyśmy wracali do starego. Ale to jest typowy mechanizm zmian społecznych, który funkcjonuje w ten sposób od tysięcy lat.