Władze Korei Północnej nakazały ekipie budowlanej, aby zakończyła budowę obozu do końca miesiąca. Od 1 maja będą tam umieszczani więźniowie. Zwiększona produkcja uranu może być dla komunistycznych władz nadzieją na poprawę sytuacji gospodarczej.
Zakłady produkcji uranu potrzebują więcej siły roboczej, dlatego władze Korei Północnej mają zamiar przenieść do Pjongczanu osadzonych z innych obozów, a także kierować tam kolejnych aresztowanych.
Korea Północna traktuje rafinację uranu jako ściśle tajny przemysł, do tego obywatele nie są chętni, aby zatrudniać się w tego typu zakładach - uważają takie zajęcie za niebezpieczne. Znalezienie rąk do pracy jest więc utrudnione.
Pojawiają się również pogłoski o przemycie wzbogaconego uranu z koreańskiego zakładu w Pjongczanie do Syrii, Kataru i Egiptu - pisze portal dailynk.com. To dlatego władze chciałaby też zwiększyć produkcję.
Nowy obóz będzie zarządzany przez Ministerstwo Ubezpieczeń Społecznych, nie tak jak inne obozy polityczne, które podlegają Ministerstwu Bezpieczeństwa Państwowego.
Skazańcy z placówek zarządzanych przez MBP nie mają prawie żadnych szans na wyjście na wolność, natomiast więźniowie z obozu prowadzonego przez Ministerstwo Ubezpieczeń Społecznych mogą zostać zwolnieni za dobre sprawowanie. Władze spodziewają się, że "w związku z tym osadzeni będą dobrze wykonywać polecenia władz i przykładać się do pracy".
W Korei Północnej działa sieć obozów koncentracyjnych dla więźniów politycznych i kryminalnych (tzw. kwalliso), w których przebywa od 150 do 200 tys. więźniów. Do takich jednostek trafiają osoby, które bez podania przyczyny, są więzione - często bez oskarżenia czy wyroku sądu. Obozy budowane są w górach, niektóre z nich mają wielkość miast - największy obóz ma powierzchnię taką, jak Seul (stolica Korei Południowej).
W 2013 roku Google opublikowało mapy z lokalizacjami obozów koncentracyjnych w tym kraju. Rok później władze Korei Północnej przyznały, że na terenie państwa istnieją obozy pracy. Nie przyznały się jednak do łamania praw człowieka. Według danych Amensty International, więźniowie zmuszani są do wielogodzinnej pracy. W obozie Pukch’ang więźniowie pracują bez przerwy i posiłku po 16-18 godzin na dobę. Wykonują tę samą pracę bez względu na wiek czy stan zdrowia. W obozach przebywają także kobiety, które są wykorzystywane seksualnie. Jeśli kobieta zajdzie w ciążę, to jest wysyłana do ciężkiej pacy, by poroniła. Dodatkowo strażnicy próbują wywołać poronienie kopiąc je po brzuchu. Jeśli kobieta przeżyje i urodzi dziecko, to wysyłane jest ono do obozowej szkoły, a następnie do pracy w kopalni lub rolnictwie.