Rząd podjął decyzję o przedłużeniu większości obostrzeń do 25 kwietnia. Jednak w przypadku hoteli i obiektów noclegowych, restrykcje będą obowiązywały do 3 maja. Branża turystyczna znalazła się w trudnej sytuacji.
Zarówno turyści, jak i przedsiębiorcy branży hotelarskiej oczekiwali, że majówka będzie wolna od obostrzeń i będzie można w tym okresie odrobić straty. - Stracona majówka jest dramatyczną sprawą. To był zawsze wyraźny zastrzyk gotówki dla branży turystycznej - powiedział dla serwisu Money.pl prezes Polskiej Izby Hotelarzy Marek Łuczyński.
Turyści już wcześniej rezerwowali na majówkę noclegi w hotelach i innych obiektach. Czy to oznacza, że Polacy zostaną w domach? - Nie oszukujmy się. Majówka i tak się odbędzie. Polacy wyjadą. Do kwater prywatnych, condohoteli czy aparthoteli. Są już liczne rezerwacje. Wielu, zwłaszcza właściciele prywatnych kwater, z nich nie zrezygnuje. I tak przyjmie gości - przewiduje prezes Polskiej Izby Hotelarzy.
Marek Łuczyński dodał, że Polacy na majówkę mogą również wyjeżdżać za granicę. - Decyzja rządu jest paranoiczna, pełna hipokryzji. Zamykamy hotele, ale utrzymujemy otwarty ruch międzynarodowy - zauważył.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że podczas majówki będą prowadzone liczne kontrole przez policję i sanepid, dotyczące przestrzegania obostrzeń, którymi objęte są hotele i obiekty noclegowe. Wyjątkiem są m.in. hotele robotnicze, a także noclegi świadczone w ramach niektórych podróży służbowych - np. medyków, kierowców wykonujących transport drogowy czy żołnierzy.
Za nieprzestrzeganie obostrzeń, sanepid może nałożyć karę w wysokości do 30 tys. zł. Przedsiębiorcy mogą zostać pozbawieni pomocy z tarczy antykryzysowej. Sanepid może również doprowadzić do zamknięcia obiektu w trybie natychmiastowym, jeśli stwierdzi, że działalność powoduje bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzi.