Lewica złożyła w Sejmie projekt ustawy, który ma nadać uprawnienia emerytalne osobom pracującym na "śmieciówkach". Przepisy zakładają, że osoby, które dziś z uwagi na formę zatrudnienia nie odprowadzają składek, miałby otrzymać minimalną emeryturę - donosi Radio Zet.
Przedstawiciele ugrupowania tłumaczą, że forma zatrudnienia nie zawsze jest wyborem pracownika. Czasami pracodawca zmusza bowiem do przejścia na umowę cywilnoprawną - oszczędza bowiem na tym.
"W tej chwili w wiek emerytalny wchodzą osoby, które pracowały w latach 90. na umowach śmieciowych, nieoskładkowanych, które odczuwają długofalowe konsekwencje patologii rynku pracy w Polsce po transformacji" - stwierdziła wiceszefowa klubu Lewicy Magdalena Biejat.
Na Twitterze zwróciła się w tej sprawie wprost do Prawa i Sprawiedliwości. "Nasza ustawa o emeryturach dla osób, które pracowały na "śmieciówkach", czeka w Sejmie. Wystarczy ją przyjąć i uchwalić. Macie szansę skończyć ze skrajnym ubóstwem tych emerytów" - stwierdziła.
Emerytura jest świadczeniem zależnym od wysokości odprowadzanych składek. Minimalna emerytura w 2021 r. wynosi więc 1250,88 zł brutto, ale wielu Polaków otrzymuje kwoty niższe. Jest o ok. 50 zł wyższa, niż obowiązująca w zeszłym roku.
Trend postępuje. Według danych za zeszły rok emeryturę niższą niż minimalna pobiera ponad 333 tysięcy osób. Wzrost względem roku poprzedniego jest spory, sięga ponad 53 tys. osób. W ciągu 9 lat liczba osób bez prawa do minimalnej emerytury zwiększyła się blisko 14-krotnie. Tego typu świadczenie otrzymuje już niemal 6 proc. uprawnionych.
Emeryci mogą liczyć nie tylko na waloryzację świadczenia, ale i dwie nowe wypłaty. W ramach trzynastek i czternastek do seniorów trafi bowiem po 1250 zł brutto. W przypadku pierwszej kwoty jest ona niezależna od wysokości emerytury, druga obowiązuje tylko dla tych, którzy pobierają mniej niż 2900 zł brutto. Otrzymujący więcej na konto dostaną kwotę pomniejszoną o różnicę.