Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", projekt Lewicy miał wyeliminować patologie związane z pobieraniem przez członków rady podwójnych diet. Za każdy dzień pracy przysługuje bowiem wynagrodzenie w postaci około 1 tys. zł. Jak pisaliśmy na początku kwietnia, za częste obrady komisji i zespołów poza terminami posiedzeń plenarnych pobierane były dodatkowe diety. Niektórzy w ten sposób mogli dorobić sobie nawet 20 tys. zł brutto. Lewica zaproponowała więc pomysł na zryczałtowaną miesięczną dietę w wysokości 2 tys. zł. Pozwoliłoby to obniżyć wydatki państwa na ten cel nawet o 75 proc.
Projekt Lewicy nie przypadł do gustu członkom KRS, jednak - jak powiedział dziennikowi sędzia Rafał Puchalski - "zauważono potrzebę zmian w zakresie sposobu wynagradzania członków KRS, uwzględniającą konstytucyjną pozycję ustrojową tego organu". Zamiast obniżki pensji, zespół zaproponował więc ich podwyżkę. Postulaty dotyczyły zwiększenia uposażenia do pięciokrotności średniego wynagrodzenia (czyli około 25 tys. zł) oraz możliwości przejścia w stan spoczynku, zachowując pełne wynagrodzenie, po upływie zaledwie jednej kadencji.
- Miał to być element wzmacniający niezależność organu - tłumaczył dziennikowi Puchalski.
Zdaniem senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, członka KRS, byłaby to "sytuacja kuriozalna, w której grupa sędziów, która pracowała w KRS, odchodziłaby z sądownictwa powszechnego, gdy wszystkie statystyki pokazują, że obywatel czeka coraz dłużej na rozstrzygnięcie sprawy w sądzie". Jego zdaniem mogłoby to doprowadzić, że w stan spoczynku przechodziliby nawet trzydziestoparoletni sędziowie.
- Nie wykluczam, że można byłoby się w ogóle zastanawiać nad tą kwestią, gdyby te rozwiązania miały dotyczyć dopiero przyszłych członków KRS. A tak zaproponowano przepisy dla samych siebie i jeszcze pod koniec kadencji rady - skomentował natomiast sprawę były przewodniczący rady Leszek Mazur. Ostatecznie pomysł podwyżek przepadł stosunkiem głosów 10:9.