Reporter RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się w warszawskiej prokuraturze, że urząd rozpoczął dochodzenie w sprawie wycieku danych 22 tys. funkcjonariuszy, do którego doszło w drugiej połowie kwietnia. Zawiadomienie do prokuratury złożył szef Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB). Na razie nikomu nie postawiono w tej sprawie zarzutów.
RCB także prowadzi wyjaśnienia dotyczące tego, jak doszło do wycieku. Nie podano jednak, czy ktoś konkretnie odpowiada za wyciek.
Jak informował branżowy portal Niebezpiecznik.pl, plik z danymi miał zostać udostępniony przez pracownika RCB. Serwis informuje również, że najpewniej była to lista funkcjonariuszy, których zgłoszono do szczepień, co można wnioskować na podstawie budowy pliku, który wyciekł i zawartych w nim danych.
Do sieci wyciekły bowiem imiona i nazwiska, a także numery PESEL, dane kontaktowe i pełne nazwy jednostek wraz z adresem co najmniej 22 tys. funkcjonariuszy policji (w tym z CBŚ), celników, pracowników Służby Ochrony Państwa, Administracji Skarbowej, Straży Granicznej, Straży Pożarnej (w tym ochotniczej), Inspekcji Transportu Drogowego, Straży Miejskiej, a nawet Straży Ochrony Kolei czy Służby Więziennej.
Były szef CBA i CBŚ, Paweł Wojtunik stwierdził, że jeśli w pliku były dane pracowników operacyjnych lub funkcjonariuszy pracujących pod przykryciem, to wyciek tych informacji może być nawet zagrożeniem dla ich życia. Wojtunik zwrócił również uwagę, że numery PESEL mogą zostać wykorzystane do zaciągnięcia kredytów. Zareagowała na to policja i funkcjonariuszom, których dane wyciekły, wykupiła alert Biura Informacji Kredytowej.