Rosnąca inflacja - w kwietniu wyniosła aż 4,3 proc. - niepokoi ekspertów i ekonomistów, ale rząd nie ma sobie w tej kwestii nic do zarzucenia. Tadeusz Kościński, minister finansów, wskazał, jakie są powody rekordowych odczytów.
- Inflacja jest w większości tak naprawdę spowodowana czynnikami zewnętrznymi - cena ropy się zwiększyła o prawie 40 proc. rok do roku. To powoduje, że cena paliw na stacjach benzynowych jest wyższa, a to powoduje, że cała inflacja jest wyższa - mówił Kościński podczas Kongresu 590.
Zdaniem szefa resortu finansów jest i inny czynnik, który powoduje silne wzrosty. - Średnie wynagrodzenie też wzrosło o 8 proc. rok do roku, to też ma jakiś wpływ na inflację - wyjaśnił. - Musimy z tym żyć - dodał.
Stwierdził też, że zarządzenie inflacją to część polityki monetarnej Narodowego Banku Polskiego. I zapewnił, że odczyty inflacji będą w niedalekiej przyszłości mniej niepokojące. - Myślę, że możemy się spodziewać, że inflacja na koniec roku wyniesie ok. 3,1 proc. W przyszłym roku będzie spadać o ok. 0,5 proc. i potem będzie na poziomie ok. 2,5 procent - powiedział Tadeusz Kościński.
Nie wszyscy są jednak tak optymistyczni. Nie wszyscy winią też za inflację wzrost cen ropy. Marek Belka, ekonomista, były premier i minister finansów, w Porannej rozmowie Gazeta.pl stwierdził, że inflacja może być problemem polskiej gospodarki na dłużej.
- To nie jest jednorazowy wyskok inflacji, tylko to jest dosyć solidny i stały wzrost tak zwanej inflacji bazowej. Oczywiście wszyscy mówią, że cena ropy naftowej wystrzeliła i w związku z tym cena benzyny wzrosła, czy paliw, ale tak naprawdę to usługi ciągną inflację. A to oznacza, że po prostu ta inflacja się zadomowi u nas na stałe - stwierdził.
Wyjaśnił też, że inflacja nie jest problemem wyłącznie polskim. - To już nie jest okres sprzed kilku lat, kiedy mieliśmy deflację, czy to w Europie w strefie euro, czy w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj cały świat powoli jednak wkracza w podwyższoną inflację. Więc można się liczyć w związku z tym z tymi samymi zjawiskami w Polsce - wyjaśnił. Stwierdził też, że w negatywnym scenariuszu inflacja w Polsce może osiągnąć poziom, który przyczyni się do recesji.