Długi Marsz 5B to ciężka rakieta nośna, największa, jaką mają obecnie do dyspozycji Chiny. W ubiegłym tygodniu wyniosła na orbitę pierwszy moduł chińskiej stacji kosmicznej, teraz wraca na Ziemie. Tyle że w kompletnie niekontrolowany sposób.
Obiekt, który okrąża właśnie Ziemię z prędkością 28 tysięcy kilometrów na godzinę ma około 30 metrów długości i waży kilka ton. Znacznie mniej potrzeba, by wyrządzić poważne zniszczenia. Ale nie ulegajmy panice - szanse, że spadnie komuś na głowę są naprawdę niewielkie, a w Polsce w zasadzie żadne. Jeśli nawet część rakiety przetrwa przedzieranie się przez atmosferę, to i tak najbardziej prawdopodobne jest, że trafi w wodę. To jednak nie znaczy, że problemu zupełnie nie ma.
W polu "rażenia" znajduje się część naszej planety w pasie między 41 stopniem szerokości północnej a 41 stopniem szerokości południowej. Eksperci wyliczają trajektorię lotu i szacują miejsce i czas upadku rakiety. Te wyliczenia nie są superdokładne, ani nawet trochę dokładne - zawierają całkiem spory margines błędu. Według ostatniej prognozy organizacji Aerospace Corporation, Długi Marsz wejdzie w atmosferę i spadnie (lub spłonie) nad ranem w niedzielę - o 5:43 czasu polskiego na (nad) terytorium Sudanu, gdzie wtedy będzie godzina 3:46. Na poniższej mapie to punkt zaznaczony na żółto, linie oznaczają trajektorie lotu.
Autorzy zaznaczają, że czas upadku ustalony jest z dokładnością do 16 godzin - w obie strony. Rakieta okrąża naszą planetę co około 90 minut, więc niewiele trzeba, by zmienił się kontynent kontaktu tego wielkiego kosmicznego śmiecia z Ziemią (w Europie może się to stać na jej południowych skrajach).
Chińczycy optymistycznie zakładają, że Długi Marsz w całości lub przynajmniej w większości spłonie w atmosferze. Nie jest to jednak przesądzone. Fragmenty rakiet i nie tylko (przykład sprzed lat: rosyjska stacja kosmiczna Mir) spadały już na Ziemię, przeważnie zupełnie bezproblemowo (do oceanu), ale nie zawsze.
Sprawa budzi emocje, nie tylko wśród spragnionych sensacji "zwykłych" obserwatorów wydarzeń na świecie. Odniosła się do niej nawet amerykańska armia. Lloyd Austin, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych, w rozmowie z dziennikarzami wyraził nadzieję, że rakieta "wyląduje w miejscu, w którym nikogo nie skrzywdzi", najlepiej w oceanie. "Jesteśmy w stanie zrobić wiele rzeczy, ale nie mamy planu zestrzelenia jej w tym momencie" - powiedział Austin.
Warto pamiętać, że na linii Waszyngton - Pekin toczy się właśnie najbardziej intensywna walka o prymat w kosmosie. Chińskie ambicje ożywiły przygasłe plany Amerykanów. Te dwa kraje to teraz główni gracze jeśli chodzi o technologie i osiągnięcia kosmiczne.
Tyle że Stany Zjednoczone postawiły mocno na sprzęt wielokrotnego użytku (SpaceX z powodzeniem to robi), co poza argumentem kosztowym, ma też inną zaletę - ogranicza ilość śmieci na orbicie, których wyprodukowaliśmy już ogromne ilości. To ryzyko dla coraz bardziej zatłoczonego satelitami otoczenia Ziemi, a także dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W środę rzeczniczka Białego Domu przekazała, że USA są zaangażowane w przeciwdziałanie zagrożeniom związanym z kosmicznymi śmieciami i chcą współpracować "w celu promowania przywództwa i odpowiedzialnych zachowań kosmicznych".
Nie ma żadnych przyjętych formalnie zasad dotyczących sprowadzania rakiet kosmicznych po tym, jak wykonają swoje zadanie. Jak przypomina Associated Press, zwykle jednak stopnie rakiety spadają (najczęściej do oceanu) niedługo po starcie i wyniesieniu ładunku na orbitę. Nie wiadomo, dlaczego nie powiodła się deorbitacja Długiego Marszu.
W piątek pojawiła się wypowiedź rzeczniczka chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, który zapowiedział, że władze poinformują o powrocie rakiety "w odpowiednim czasie".
"O ile rozumiem, rakieta tego typu ma specjalną konstrukcję techniczną, a zdecydowana większość urządzeń spłonie i zostanie zniszczona podczas procesu ponownego wejścia w atmosferę, co daje bardzo niskie prawdopodobieństwo spowodowania szkód w działalności lotniczej i Ziemi" - powiedział Wang Wenbin w czasie briefingu dla mediów.
Według danych publikowanych na portalu orbit.ing-now.com, rakieta Długi Marsz po 13:00 w piątek polskiego czasu znajdowała się na wysokości około 190 km nad powierzchnią Ziemi (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna orbituje na wysokości 408 km), którą okrążała z prędkością 28 tys. km/h.