Amerykanie rzucili się tankować samochody. Na stacjach benzynowych ustawiły się długie kolejki, na niektórych popyt zwiększył się o nawet 40 procent. Kierowcy zareagowali niemal panicznie na doniesienia o zamknięciu rurociągu Colonial Pipeline.
Na niektórych stacjach benzynowych liczba klientów wzrosła aż o 40 proc. Wzrosły też ceny, ale są też miejsca, gdzie paliwo zaczęło się już kończyć - takich stacji według szacunków S&P’s Oil Price Information Service jest ponad 1000. Na przykład w Wirginii chodzi o 7,7 proc. stacji, a w Karolinie Północnej 8,5 proc.
USA. Kolejki do stacji paliw. Amerykanie rzucili się tankować po ataku hakerskim na rurociąg Robert Willett / AP
"W dużej mierze wynika to z tego, że sprzedają trzy lub cztery razy więcej benzyny niż normalnie danego dnia, ponieważ ludzie wpadli w panikę" - powiedział, cytowany przez Associated Press, Tom Kloza, analityk S&P. Według niego, "to staje się samospełniającą się przepowiednią".
Problem dotyczy wschodniego wybrzeża USA, przede wszystkim Florydy, Georgii, obu Karolin i Wirginii. Gubernatorzy tych stanów zdecydowali się ogłosić stan nadzwyczajny. Ma to pozwolić na przyspieszenie dostaw.
Zareagował też Biały Dom. Według administracji prezydenta Joego Bidena, rurociąg zacznie działać w ciągu kilku dni. Jennifer Granholm, szefowa departamentu ds. energii, zaapelowała do mieszkańców, by nie rzucali się napełniać baki samochodów. Na razie jednak tłumy na stacjach trafiają na jedynki amerykańskich mediów.
Granholm powiedziała też, by kierowcy zgłaszali przypadki podnoszenia cen, podkreślając, że "nie będzie mieć żadnej tolerancji" dla właścicieli stacji, którzy w ten sposób wykorzystują sytuację dla podbicia zarobków. Gubernator Georgii zdecydował o zawieszeniu stanowego podatku od paliw.
Piątkowy atak hakerski zatrzymał największy rurociąg paliwowy w Stanach Zjednoczonych. Cyberprzestępcy zaatakowali system informatyczny Colonial Pipeline i zażądali okupu za jego odblokowanie. Firma postanowiła na wszelki wypadek zatrzymać przesył - a chodzi o sieć o łącznej długości 9 tysięcy kilometrów, która dostarcza blisko połowę paliwa na wschodnie wybrzeże - z Zatoki Meksykańskiej do regionu metropolitarnego Nowego Jorku.
Colonial zapewnia, że robi postępy w przywracaniu działalności operacyjnej rurociągu. Częściowo ma zostać przywrócona do końca tego tygodnia. Dodatkowo, jak podaje Reuters, firma zamówiła dodatkowe 2 miliony baryłek z rafinerii, by sprostać spodziewanemu wybuchowi popytu po uruchomieniu przesyłu.
Za atakiem stoi grupa hakerska DarkSide. Amerykańskie władze podejrzewają, że działa z Rosji, choć jednocześnie prezydent Joe Biden powiedział, że jego wywiad nie ma dowodów na to, że to Kreml odpowiada za paraliż rurociągu.
Na wiadomości o ataku giełdowe notowania ropy naftowej zareagowały wzrostami, ale niewielkimi i nie na długo. W środę rano amerykańska ropa WTI nieznacznie drożeje i przekracza poziom 65,6 dolara za baryłkę.