To był prawdopodobnie największy test polskiego systemu elektroenergetycznego od przynajmniej kilku lat, czyli od słynnego blackoutu z lata 2015 roku. Tym razem przerwy w dostawach prądu udało się uniknąć, brakujące 3900 MW energii pozyskaliśmy z innych źródeł, przede wszystkim z importu z Niemiec, Słowacji i Czech.
O 7:40 rano we wtorek PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (spółka z Grupy PGE), właściciel Elektrowni Bełchatów, podała, że sytuacja się stabilizuje. Przez noc udało się uruchomić sześć bloków - nr 3, 4, 5, 9, 10 i 11. "Uruchomienie jednostek wytwórczych po tak nagłym odstawieniu to ogromne wyzwanie technologiczne dla specjalistów branżowych zatrudnionych w elektrowni" - napisała firma.
Do ogromnej awarii doszło kilkanaście godzin wcześniej, przed 17:00 w poniedziałek - nie w samej elektrowni, ale w należącej do Polskich Sieci Energetycznych stacji rozdzielczej w Rogowcu. Zadziałały zabezpieczenia i 10 podpiętych do tej stacji bloków zostało odłączonych od systemu. Jedyny blok Elektrowni Bełchatów (za to o największej mocy - 858 MW), który pracował bez zakłóceń, jest podpięty do innej stacji.
- Takie rzeczy w Elektrowni Bełchatów nie działy się jeszcze nigdy. Nigdy nie doszło to wyłączenia tak dużej liczby jednostek - powiedziała nam w poniedziałek wieczorem Sandra Apanasionek, rzeczniczka PGE GiEK.
Co dokładnie się stało? Nie wiadomo. - Doszło prawdopodobnie do przepięcia, ale to będzie jeszcze wnikliwie analizowane - mówiła nam Beata Jarosz-Dziekanowska, rzeczniczka Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A. Jak podała, sama awaria w PSE została usunięta szybko, po kilkunastu minutach. Ponowne uruchomienie wielkich bloków energetycznych to jednak wyzwanie technologiczne, które musiało potrwać.
Energii jednak nie zabrakło, bo zadziałały mechanizmy zabezpieczające. - Uruchomiliśmy generację w elektrowniach szczytowo-pompowych, skorzystaliśmy też z rezerwy wirującej cieplnej w pracujących elektrowniach, no i oczywiście z międzyoperatorskiego importu awaryjnego z Czech, Słowacji i Niemiec - wyjaśniała Beata Jarosz-Dziekanowska.
Awaria podbiła ceny energii. Wystrzeliły one do blisko 1500 zł za megawatogodzinę z około 300-400 zł.
Wieczorem widać było, że Polska energię wyłącznie importowała.
Przepływy mocy w Polsce do systemu. PSE, screen z godz. ok. 20:20
We wtorek rano, około 8:25, widać, że wracamy już do "normalnej" sytuacji i przepływ energii działa w obie strony - eksportujemy do Czech.
Przepływy mocy w Polsce do systemu. PSE, screen z 18.05 z ok. 8:25
A po 10:00 Polska już eksportowała energię netto.