Jak pisaliśmy, w środę 26 maja przez pewien czas nad polską granicą krążył samolot białoruskich linii Belavia, który nie uzyskał od Francji zgody na wejście w ich przestrzeń powietrzną. Jest to wynik niedawnego wymuszenia lądowania samolotu lecącego z Aten do Wilna przez białoruskie służby. W efekcie Rada Europejska postanowiła zakazać białoruskim samolotom lotów na terenie Unii, a przewoźników europejskich wezwała do zaprzestania lotów nad krajem. Ostatecznie maszyna linii Belavia zawróciła do Mińska. Okazuje się jednak, że tego samego dnia do naszego kraju wleciał inny samolot z Mińska.
Jak informuje portal polsatnews.pl, kurs samolotu z Mińska do Warszawy o numerze B2895 zakończył się według planu, w stolicy naszego kraju. Urząd Lotnictwa Cywilnego decyzję tę tłumaczy art. 199 Prawa lotniczego, zgodnie z którym polska przestrzeń powietrzna "jest dostępna na równych prawach dla wszystkich jej użytkowników, a swoboda lotów w niej cywilnych statków powietrznych może być ograniczona wyłącznie na podstawie wyraźnego upoważnienia Prawa lotniczego, przy zachowaniu przepisów innych ustaw i wiążących Rzeczpospolitą Polską umów międzynarodowych, w tym uchwał organizacji międzynarodowych".
Decyzje o zakazie czy ograniczeniu ruchu lotniczego może wprowadzać tylko Rada Ministrów. Tymczasem jak przekazała portalowi rzeczniczka ULC, nie otrzymano wówczas żadnej informacji w tej sprawie, a więc nie było podstaw, by białoruskiego samolotu nie wpuścić.
Jak jednak pisaliśmy, w środę 26 maja po godzinie 18:00 Piotr Müller poinformował na swoim Twitterze o tym, że Rada Ministrów przyjęła już zakaz wlotu w polską przestrzeń powietrzną samolotów należących do przewoźników z Białorusi. Zakaz ten obowiązywać będzie od czwartku 27 maja.