Indeks cen żywności wyliczany przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Organization of the United Nations, FAO) sięgnął w maju poziomu 127,1 punktu, najwyższego od września 2011 roku.
To oznacza wzrost o 4,8 proc. w porównaniu z kwietniem - najwyższy miesięczny wzrost od października 2010 r. W ujęciu rocznym indeks FAO zwiększył się aż o 39,7 proc.
Indeks opracowywany przez FAO śledzi ceny żywności na świecie w pięciu kategoriach: olejów roślinnych, zbóż, cukru, produktów mleczarskich i mięsa. W maju wzrosły ceny wszystkich tych komponentów, a przede wszystkim pierwszych trzech. Powodem jest z jednej strony wzrost popytu w niektórych krajach, a z drugiej problemy z nienadążającą za tym popytem podażą - to wciąż echa koronawirusowych restrykcji.
Indeks cen żywności FAO dotyczy towarów rolnych na międzynarodowym rynku, a nie produktów w sklepach. Odzwierciedla jednak koszty zakupu surowców przez producentów żywności, a oni z kolei mogą zdecydować przerzucić część wzrostu cen na ceny swoich wyrobów, co w konsekwencji może doprowadzić także do wyższych cen dla konsumentów.
Zresztą także producenci w innych branżach odczuwają wzrost cen, m.in. surowców i energii. Ekonomiści PKO BP szacują, że inflacja producentów (PPI - producers price index) w Polsce w wakacje sięgnie blisko 10 proc. w ujęciu rok do roku. Inflacja konsumentów (CPI, czyli ta, której odczyty GUS tak pilnie śledzimy co miesiąc) wzrosła w maju do 4,8 proc. rok do roku, wyrównując najwyższy odczyt od 10 lat.
Same ceny żywności zwiększyły się o 1,7 proc. "Inflacja żywności utwierdziła się w trajektorii wzrostowej. Wciąż oczekujemy, że będzie ona stanowiła główny czynnik utrzymujący inflację CPI na wysokim poziomie w 2h21" - pisali w komentarzu eksperci PKO BP.