Litwa rozważa budowę ogrodzenia na granicy z Białorusią. 15 mln euro, by zatrzymać nielegalnych migrantów

Litwa rozważa budowę ogrodzenia na granicy z Białorusią. Miałoby ono kosztować około 15 milionów euro. W ten sposób nasi północno-wschodni sąsiedzi chcą się zabezpieczyć przed napływem nielegalnych migrantów z Białorusi.

Do litewskiej prokuratury minister spraw wewnętrznych Litwy Agne Bilotaite złożyła wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie organizacji nielegalnego przewozu osób przez granicę z Białorusią. Rząd litewski uważa, że problem jest na tyle duży, że rozważa budowę ogrodzenia, by zapobiec napływowi nielegalnych migrantów. 

Zobacz wideo Trudne partnerstwo Polski i Litwy

Mur na granicy Litwy i Białorusi mógłby kosztować tylko 15 mln euro

Agne Bilotaite powiedziała, że rozpatrywane są obecnie różne warianty budowy ogrodzenia wzdłuż granicy. Zaznaczyła jednocześnie, że nie wszędzie będzie ono mogło powstać. Granica litewsko-białoruska liczy blisko 700 km, ale w wielu miejscach, przez które biegnie, występują przeszkody naturalne. Ponadto około 80 km ogrodzenia zostało wykonane kilka lat temu. Koszt zbudowania jednego kilometra może wynieść około 30 tysięcy euro, ale eksperci szacują, że wraz z instalacją systemów monitoringu jego ostateczna cena będzie wyższa. Podobne ogrodzenie kilka lat temu Litwa wykonała na granicy z obwodem kaliningradzkim. Wzniesiono je przede wszystkim, by powstrzymać przemyt i w obronie przed nielegalną imigracją.

Litwa ma problem z nielegalną migracją

Litwa coraz głośniej zwraca uwagę na problem nielegalnej migracji. Z Białorusi  do Litwy przedostało się w pierwszych półroczu około 400 osób, kilka razy więcej niż w całym poprzednim roku. Są to przede wszystkim Irakijczycy, którzy do Mińska mogą legalnie dolecieć z Bagdadu oraz ze Stambułu. Litewskie służby poinformowały ostatnio, że w białoruskiej stolicy może przebywać obecnie nawet do półtora tysiąca osób, które w każdej chwili mogą nielegalnie pokonać granicę z Litwą. Wilno nie ma wątpliwości, że są to celowe działania reżimu Aleksandra Łukaszenki i nazywa je elementami wojny hybrydowej.

Więcej o: