Emerytury i Polski Ład - to temat, który czytelnicy Gazeta.pl wybrali w głosowaniu jako pierwszy do omówienia w naszym nowym programie - Q&A. Teraz czas na zadawanie pytań. Co zmieni się w emeryturach, kto zyska, a kto może stracić, czy warto pracować jak najdłużej - przesyłajcie swoje pytania na adres: next.redakcja@agora.pl. Zadamy je ekspertowi w programie na żywo - w najbliższy czwartek o 12:00.
***
Ceny skupu podstawowych produktów rolnych były aż o 16 proc. wyższe niż rok temu - podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. Skala wzrostów jest nebagatelna. Żyto, pszenżyto, jęczmień czy pszenica podrożały o ok. 17,5-27 proc., kukurydza o 30 proc. O 27 proc. droższy niż przed rokiem jest drób, o ok. 16 proc. bydło i mleko. Symboliczny wzrost zanotowały ceny trzody chlewnej (2 proc.), tańsze niż rok temu są tylko ziemniaki i owies (o niespełna 6 proc.).
Zapowiada się ostre przyspieszenie tempa wzrostu cen żywności
- orzekli po publikacji tych danych ekonomiści z PKO Banku Polskiego. Pokazali przy tym wykres, na którym widać korelację pomiędzy zmianami cen skupu produktów rolnych ("wygładzone" średnią trzymiesięczną) a - z około dwumiesięcznym opóźnieniem - podawanym przez GUS wskaźnikiem inflacji dla żywności.
Z jednej strony, tak wysoki odczyt tempa wzrostu cen skupu podstawowych produktów rolnych wynika po prostu z efektu niskiej bazy. Przed rokiem ceny wielu produktów spadały. Z drugiej, nie wszystko można na efekt bazy "zwalić", w grę wchodzą też inne czynniki. Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, w rozmowie z Gazeta.pl mówi m.in. o niesprzyjających warunkach pogodowych, negatywnie wpływających na podaż niektórych produktów rolnych.
Dodatkowo, ceny rosną także na rynkach światowych. Najnowszy odczyt indeksu cen żywności FAO, publikowanego przez ONZ, wyniósł w maju br. 127,1 punktu - był najwyższy od blisko dziesięciu lat i wyższy niż rok wcześniej o niemal 40 proc.
Jak przewiduje Bujak, jeśli ziści się scenariusz z powyższego wykresu, w ciągu dwóch miesięcy roczne tempo wzrostu cen żywności dojdzie w okolice 10 proc. W maju, jak wynika z danych GUS, żywność była o 1,3 proc. droższa niż rok temu. Ekspert właśnie ze względu na wyższe ceny żywności widzi ryzyko w górę dla aktualnej prognozy jego zespołu dla średniorocznej inflacji w 2021 r. Na razie wynosi ona 4,1 proc.
Z drugiej strony, jak mówi główny ekonomista PKO BP, istnieją czynniki, które mogą tempo wzrostu cen żywności hamować. Po pierwsze, to podaż wielu produktów rolnych na globalnych rynkach. - Tu sytuacja nie wygląda źle - mówi Bujak.
Po drugie, zauważa ekspert, że ważną rolę we wzrostach cen na rynkach światowych odgrywał popyt spekulacyjny. Zauważa, że gdy w ostatnich ok. dwóch tygodniach amerykański bank centralny Fed zaostrzył swoją retorykę, wiele pozycji spekulacyjnych nastawionych na wzrostu było zamykanych, co przyczyniło się do dużych spadków cen np. rzepaku czy kukurydzy. Jeśli taka polityka będzie kontynuowana, może to hamować wzrost cen produktów rolnych, a przez to i żywności.
Czy w najbliższych miesiącach rzeczywiście zobaczymy aż takie tempo wzrostu cen żywności, jak może sugerować wykres od PKO Banku Polskiego? Nie bierze tego za pewnik Jakub Olipra, ekonomista banku Credit Agricole.
Pamiętajmy, że GUS publikuje dane w takiej formie od 2018 r. W mojej ocenie to zbyt krótki okres, żeby na tej podstawie wyciągać twarde wnioski. Wyższa dynamika wzrostu cen surowców rolnych nie musi przenieść się jeden do jednego na tempo wzrostu cen żywności
- komentuje w rozmowie z Gazeta.pl. Zaznacza, że zarówno dane GUS, jak i FAO, dotyczą cen surowców, a to tylko składowa ceny końcowego produktu.
Na ogół ceny surowców rolnych charakteryzują się o wiele wyższą zmiennością niż ceny produktów spożywczych, które widzimy na sklepowych półkach. Jeśli np. ceny pszenicy rosną rok do roku o 17 proc., to nie oznacza, że chleb czy bułka pszenna będzie zaraz o 17 proc. droższa
- mówi Olipra. Dodaje też, że GUS nie raportuje wszystkich cen kluczowych z punktu widzenia wskaźnika inflacji dla żywności, m.in. cen owoców i warzyw.
Jednocześnie zaznacza jednak, że jego zespół także przewiduje coraz szybszy wzrost cen żywności - podbijany przez efekt bazy. Według prognozy Credit Agricole, pod koniec roku tempo to może przekroczyć 4 proc., choć średniorocznie w 2021 r. wyniesie "tylko" 2,3 proc., wobec 4,8 proc. w 2020 r.
Olipra wskazuje także, że obserwowany obecnie wzrost cen produktów rolnych ma bardzo szeroki zakres. Drób drożeje z powodu strat wyrządzonych przez ptasią grypę. Dotyczy to nie tylko bieżącej podaży, ale także stad reprodukcyjnych, kluczowych dla podaży w najbliższych miesiącach. Dlatego analitycy Credit Agricole szacują, że stabilizacja przyjdzie na ten rynek dopiero pod koniec roku. Na niską podaż nakłada się stopniowo rosnący popyt m.in. ze strony "wracających do życia" restauracji i hoteli. A to przepis na rosnące ceny.
Drożeją też zboża. Ich ceny, jak wskazuje Olipra, są najwyższe od 2013 r. Za ten stan rzeczy odpowiadają przede wszystkim Chiny, które w 2020 r. odbudowały swoje pogłowie trzody chlewnej, zdziesiątkowane wcześniej przez ASF. Teraz Chińczycy muszą tę trzodę wyżywić. - Zwiększają swoje zapotrzebowanie na zboża i surowce paszowe, a to silnie podbija ceny na światowym rynku - tłumaczy Olipra.
Zgodnie z szacunkami amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, pogłowie trzody chlewnej w Chinach zwiększyło się w 2020 r. o prawie 100 mln sztuk. To tak, jakby z Polski, która jest całkiem sporym producentem wieprzowiny, dziewięć razy wywieźć wszystkie świnie. To aż niewyobrażalny wzrost
- wyjaśnia ekspert Credit Agricole. Zakłada jednak, że ceny zbóż nieco obniżą się w kolejnych miesiącach - choć nadal pozostaną na wysokich poziomach.
Drożeje także wołowina (najwyższe ceny skupu w historii) oraz mleko. Jak mówi Olipra, te rynki cechują się silną cyklicznością i akurat jesteśmy w fazie wzrostowej. Po zmniejszeniu produkcji wołowiny około dwa lata temu - gdy stawała się ona nieopłacalna - teraz podaż jeszcze się nie odbudowała. Dodatkowo ceny podbija rosnący popyt m.in. ze strony branży gastronomicznej.
W kontekście tańszych ziemniaków Olipra zwraca uwagę m.in. na pozostające zapasy po relatywnie dużej produkcji warzyw z zeszłego roku z powodu braku suszy. Według Olipry, perspektywy dla cen warzyw nie są złe - jeśli unikniemy suszy rolniczej, to nie czekają nas bardzo znaczące wzrosty.
Ogółem, w kontekście cen żywności, sytuacja według Olipry z czasem powinna się stabilizować.
Najbliższy rok to będą zapewne podwyższone ceny surowców rolnych. O ile w początkowej fazie, pandemia zbijała nam ceny żywności - powstawały zatory, trzeba było zagospodarować nadwyżki z restauracji i hoteli itd. - to teraz doszło do dostosowania po stronie podażowej. Pewnie będzie więc odreagowanie na cenach, ale nie oczekuję, że inflacja żywności nagle zacznie szokować, że co nagłówek w gazecie, to "drożyzna"
- reasumuje Olipra.