Kredyty frankowe. KNF pisze do Sądu Najwyższego i pokazuje koszmarne kwoty. Koszty to nawet 234 mld zł

Kolejne instytucje przesyłają do Sądu Najwyższego swoje opinie ws. kredytów frankowych, o które zostały poproszone w maju. W swojej odpowiedzi Komisja Nadzoru Finansowego przekonuje m.in., że "przeciętny konsument powinien być świadomy ryzyka wynikającego z niekorzystnej zmiany kursu walutowego". Koszty różnych rozwiązań kwestii kredytów "frankowych" dla banków KNF podlicza na kwoty od 8,8 mld zł do nawet 234 mld zł.

11 maja br. frankowicze i bankowcy czekali na kluczowe orzeczenie Sądu Najwyższego. Miało dać sądom powszechnym kolejne wskazówki co do rozstrzygania spraw "frankowych".

Stało się jednak inaczej. - Sąd Najwyższy odroczył posiedzenie. Jednocześnie poprosił o stanowiska ws. kredytów frankowych przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Rzecznika Finansowego, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Rzecznika Praw Dziecka.

Opinie tych instytucji już spływają do SN. Przykładowo, Rzecznik Praw Dziecka napisał m.in., że zawierane umowy kredytowe w walutach obcych "były tworzone z naruszeniem prawa, zawierając m.in. klauzule abuzywne i skutkując wielokrotnie doprowadzeniem rodzin do poziomu ubóstwa".

Rzecznika Praw Dziecka Mikołaj PawlakFrankowicze mają nowego sojusznika. RPD o "umowach z naruszeniem prawa"

KNF: Przeciętny konsument powinien być świadomy

Teraz swoje stanowisko przedstawił Urząd Komisji Nadzoru Finansowego. Czytamy w nim m.in., że "co do zasady, konsumenci byli informowani o ryzyku zmiany kursu walutowego i przeciętny konsument, bez wykształcenia ekonomicznego, powinien być świadomy ryzyka wynikającego z niekorzystnej zmiany kursu walutowego".

Odrębną kwestią jest to, czy zakres tej informacji był odpowiedni i przedstawiony został w sposób wystarczająco przystępny, a także - czy konsumenci rzeczywiście zapoznawali się z ryzykiem i skalą ryzyka walutowego oraz je rozumieli. Aspekty te podlegają ocenie sądów

- pisze UKNF. Dodaje też, że należy zakładać, że część frankowiczów "świadomie wybierała kredyt walutowy w miejsce złotowego, gdyż wiązało się to z istotnie niższym oprocentowaniem oraz niższą historyczną bieżącą ratą".

Spostrzeżenie to jest istotne, gdyż z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej sprzeciwia się ono rozwiązaniom, jakie z dzisiejszej perspektywy uprzywilejowałyby kredytobiorców walutowych względem złotowych, których decyzja o wyborze kredytu złotowego mogła wynikać właśnie z niechęci do ryzyka walutowego i gotowości do ponoszenia wyższych kosztów kredytu dla uniknięcia tego ryzyka

- czytamy w stanowisku Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego.

UKNF sprzeciwia się w swoim stanowisku także "nieprawdziwej narracji o rzekomym czerpaniu przez banki zysków z aprecjacji franka szwajcarskiego względem złotego".

KNF tłumaczy tabele kursowe banków

Większość spraw frankowych w sądach dotyczy obecnie abuzywności klauzul indeksacyjnych lub waloryzacyjnych. Te zapisy w umowach mówią, że raty i zadłużenie klienta są przeliczane po kursie z tabeli kursowej banku. Frankowicze podnoszą jednak, że bank może taki kurs ustalać dowolnie, jednostronnie. 

W swojej opinii dla Sądu Najwyższego UKNF niejako broni jednak banków. Pisze, że "obowiązujące w chwili zawierania walutowych kredytów mieszkaniowych prawo nie nakładało obowiązku posługiwania się jakąkolwiek tabelą centralnie ustanawianą i publikowaną, w szczególności tabelą NBP". 

Dodaje, że nie wypowiada się w kwestii abuzywności zapisów z umów, bo jest to kwestia prawna. Daje jednak do zrozumienia, że kilkanaście lat temu, gdy udzielane były kredyty frankowe, rynek finansowy w Polsce wyglądał zupełnie inaczej. Podobnie, także "standardy i kryteria oceny abuzywności ulegają na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat istotnym przemianom". 

Przemiany te mogą wpływać na dzisiejsze postrzeganie umów zawieranych historycznie w innym otoczeniu, jeżeli nawet nie prawnym, to interpretacyjnym, co wiąże się jednak z ryzykiem nieuprawnionych ocen. Przy ocenie spełnienia przesłanki "sprzeczności z dobrymi obyczajami", która stanowi jedną z głównych przesłanek uznania klauzuli za abuzywną, należy brać pod uwagę wręcz trzydziestoletni horyzont relacji kredytowej

- pisze UKNF.

KNF sugeruje: To nie o abuzywność frankowiczom chodzi

UKNF w swoim stanowisku przekonuje, że źródłem problemów z kredytami walutowymi są "zmiany na rynku walutowym, nie zaś taki czy inny kształt szczegółowych klauzul umownych".

To nie ewentualna abuzywność klauzuli kursowej jest rzeczywistym źródłem problemu społecznego i sporów sądowych, lecz deprecjacja PLN względem CHF, która doprowadziła do istotnego wzrostu zadłużenia kredytobiorcy wyrażonego w PLN oraz wzrostu jego miesięcznych obciążeń. Dlatego wątpliwości budzi poszukiwanie panaceum na te dolegliwości w ewentualnej abuzywności klauzul kursowych

- pisze KNF.

KNF wylicza straty dla banków

KNF w swoim stanowisku dla Sądu Najwyższego zawarło także własne wyliczenia dotyczące ewentualnych kosztów różnych rozwiązań kwestii kredytów frankowych dla sektora bankowego. 

Szacuje, że utrzymanie wszystkich umów kredytowych w mocy, ale przy zastąpieniu kursów CHF/PLN z bankowych tabel kursem NBP, strata dla sektora wyniosłaby niespełna 9 mld zł. Jednak masowe "odfrankowienie" umów - tj. że kredyt byłby spłacany jako złotowy ale z oprocentowaniem jak dla kredytu we frankach - koszt wyniósłby 78,5 mld zł.

embed

W scenariuszu upadku umów kredytowych, najgorszy scenariusz zakłada straty rzędu 234 mld zł. To w sytuacji, gdyby roszczenia banków o zwrot kapitału były już przedawnione i frankowicze nie musieli ani pożyczonych pieniędzy, ani odsetek za korzystanie z tych środków. Biorąc pod uwagę, że KNF wyliczył kapitały własne banków w Polsce na ok. 170-180 mld zł, ostrzega, że nie pozwolą one na pokrycie całości kosztów. W innych przypadkach upadków umów koszty dla sektora oscylowałyby w granicach ok. 56-100 mld zł.

Z kolei gdyby udało się wypracować i masowo wdrożyć scenariusz ugodowy zaproponowany pod koniec 2020 r. przez przewodniczącego KNF, straty dla sektora wyniosłyby łącznie ok. 34,5 mld zł. W największym skrócie, propozycja Jastrzębskiego zakłada, że cały kredyt frankowicza byłby przeliczony w ten sposób, jakby od początku był kredytem w złotych.

Realizacja szczególnie dotkliwych dla banków scenariuszy, będzie skutkować niespełnieniem norm nadzorczych przez część banków, a także może doprowadzić do powstania niedoborów kapitałowych w sektorze bankowym postrzeganym jako całość (zwłaszcza uwzględniając tzw. efekt zarażania). Taka sytuacja nie wystąpiła jeszcze nigdy w polskim sektorze bankowym i trudno jest oszacować jej skutki, te jednak niewątpliwie mogą być dotkliwe nie tylko dla banków, ale również – a może przede wszystkim – dla rozwoju gospodarki, której odbudowa po pandemii COVID-19 jest w znacznym stopniu uzależniona od możliwości dalszego dostarczania finansowania przez banki

- przestrzega UKNF.

.Nowy pomysł KNF dla kredytów frankowych. Zadłużenie i raty mocno w dół

Więcej o: