Lotnisko w Modlinie potrzebuje kolejnych inwestycji. Jednak według Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze" potrzebne są gruntowne zmiany, które zapewnią, że środki nie zostaną zmarnotrawione.
Prezes PPL oraz jeden z udziałowców portu Stanisław Wojtera powiedział we wtorek, że potrzebny jest nowy zmniejszony zarząd, składający się z dwóch osób, który przeprowadzi głęboką restrukturyzację. W jego ocenie mniejszościowi udziałowcy mają inne spojrzenie na spółkę i blokują szereg zaproponowanych działań. - Nie ma portu w tym kraju, poza Modlinem, który miałby czteroosobowy zarząd, a jest to lotnisko z największymi bodaj problemami finansowymi - argumentował Wojtera, cytowany przez serwis Rynek Lotniczy za PAP.
Szef PPL dodał również, że potrzebny jest nowy model biznesowy. - Uzależnienie się od jednego przewoźnika i to uzależnienie się w sposób niezwykle niekorzystną umową, sprawia, że to lotnisko nie zarabia. I bez zmiany tego stanu rzeczy, nie można postawić Modlina na nogi - podkreślił. Według Wojtery dodatkowe środki finansowe niczego nie zmienią, gdyż "Modlin 'przeje' każde pieniądze".
W połowie czerwca odbyła się konferencja "SOS dla Modlina", którą zorganizowali samorządowcy, linie lotnicze Ryanair i firma Egis, która chciałaby zainwestować w podwarszawski port. Według zwolenników rozbudowy lotniska w Modlinie PPL torpeduje wszelkie inicjatywy i chce upadku obiektu.
- Przez retorykę wiodącej partii w naszym kraju my tracimy inwestorów. Przyszedł czas, że musimy mówić ostro. Przedstawicielom władzy centralnej zależy, żeby to lotnisko upadło po cichu. Nie możemy pozwolić, żeby zaorało je parę osób. Nam naprawdę zależy na rozwoju tego portu, bo on jest nasz - przemawiał Artur Ciecierski, burmistrz Zakroczymia.