O rezygnacji z „trójek", czyli jaj z chowu klatkowego słychać od kilku lat. I to nie tylko w branży, ale również w przestrzeni publicznej, bo decyzją w tym zakresie chwalą się sieci handlowe, producenci spożywczy czy branża HoReCa (a więc hotele, restauracje, firmy cateringowe).
Mowa tu u gigantach, takich jak Mondel?z, Unilever czy Nestlé oraz krajowych jak Grycan i Sfinks, a także największych detalistach - jak Biedronka, Carrefour, Auchan, Lidl czy Żabka. Różnią się tylko terminami i zakresem wycofania (w przypadku części sieci mowa o rezygnacji z „trójek" w przypadku marki własnej, a więc tej oznaczonej jako marka sieci).
Aldi idzie o krok dalej. Przed kilkoma dniami sieć ogłosiła na rodzimym niemieckim rynku, że do 2030 roku zrezygnuje ze sprzedaży świeżego mięsa pochodzącego z ferm przemysłowych. Tzn. będzie sprzedawać tylko takie z hodowli na świeżym powietrzu i ekologiczne. Deklarację tę złożyły obie sieci Aldi (działają bowiem dwie – u nas obecne jest Aldi Nord).
Gazeta "Lebensmittel Zeitung" podkreśla, że to pierwszy taki ruch dużego gracza handlowego. A ruch to zaskakujący co najmniej z jednego zasadniczego powodu – Aldi to wzór dyskontu. Ten format sklepu wymyślili bracia Albrecht, czyli założyciele Aldiego. Chodziło o przyciągnie konsumentów jak najniższą ceną. Oczywiście od tego czasu model biznesowy ewoluował, ale – przynajmniej do tej pory - nie była to rewolucja. Przedstawiciele Aldiego cytowani przez "LZ" mówią o ryzyku, jakie podejmują i obawie, że klienci będą mięso w innych sklepach.
Zaznaczają jednocześnie, że i w tym nowym obszarze będą konkurencyjni cenowo.
Czytaj też: Z gastronomii w lockdownie odpłynęli pracownicy. Przejęła ich inna branża
To, co dziś dzieje się w niemieckich sklepach, po krótkim czasie widać i u nas. Czy należy więc spodziewać się, że i w Polsce mięso dołączy do zmian, które zachodzą już tu na rynku jaj?
Szereg badań pokazało, że konsumenci zapytani czy chcą, żeby zwierzęta żyły w lepszych warunkach naturalnie odpowiadają, że tak. Jednak gdy przychodzi do płacenia za jaja z wolnego wybiegu czy ekologiczne, to nie ten czynnik okazuje się decydujący. Wówczas są skłonni wydać więcej, jeśli są przekonani o korzyściach zdrowotnych dla siebie. Wprawdzie doniesienia naukowców pokazują, że takie jaja nie są zdrowsze od tych z chowu klatkowego, ale w przekonaniu konsumentów mają one lepsze wartości odżywcze i korzystny wpływ na zdrowie. Wsparcie dobrostanu zwierząt dokonuje się więc niejako „przy okazji". Można przypuszczać, że z mięsem będzie podobnie
– komentuje Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole.
Zwraca też uwagę na wspierającą ten typ produkcji politykę UE, która jest nastawiona na dobrostan zwierząt i to inwestycje w tych obszarach będzie promować.
Jednocześnie deklaracja na 2030 r., jaką złożył Aldi, jest dość odległa. W tym czasie wiele może się wydarzyć i jeśli chodzi o ekonomię, i o zachowania konsumenckie. Patrząc na czysto ekonomiczne dane, widzimy silną zależność pomiędzy poziomem zamożności, a wydatkami na żywność organiczną. Nie jest ona liniowa, co oznacza, że na początku wraz ze wzrostem zamożności wydatki te rosną wolniej, później wzrost ten przyspiesza. Jednak nawet w najbogatszych krajach, jak Austria czy Szwajcaria, udział produktów organicznych w wydatkach na żywność nie przekracza 10%. Ostatecznie bowiem musi się znaleźć ktoś, kto będzie skłonny zapłacić więcej za takie jaja czy mięso
– dodaje Jakub Olipra.
Aldi, ogłaszając plany, nawoływał innych, aby dołączyli do tej inicjatywy: „Aby coś zmieniło się w branży, musimy wszyscy zrobić krok w tym samym kierunku" – apelowali przedstawiciele sieci. Czy takiej samej decyzji należy więc spodziewać się w Polsce? Co jeszcze przekona konsumentów do takiego wyboru przy półce? Czytaj dalej pod TYM LINKIEM.
Więcej informacji o branży handlowej, spożywczej i kosmetycznej czytaj na portalu Handel Extra handelextra.pl i w miesięczniku Handel.