MON zapowiedział, że w środę o godz. 11:00 odbędzie się konferencja prasowa, na której minister Mariusz Błaszczak przedstawi szczegóły dotyczące kontraktu na pozyskanie przez polskie wojsko amerykańskich czołgów M1A2 Abrams SEPv3.
Jak wynika z wcześniejszych nieoficjalnych informacji Gazeta.pl, MON może zakupić nawet ok. 250 czołgów M1 Abrams dla czterech batalionów pancernych oraz kilkanaście dodatkowych maszyn do celów szkoleniowych. Ponadto w grę ma wchodzić również zakup różnego rodzaju sprzętu towarzyszącego, jak wozy inżynieryjne i mobilne mosty, a także symulatory, amunicja i części. - Generalnie sprzęt pierwszej klasy, nie ma się do czego przyczepić. Tylko cena adekwatna. Cały kontrakt może być wart kilkanaście miliardów złotych - przekazał nam w ubiegłym tygodniu informator.
Z punktu widzenia technicznego do zakupu amerykańskich czołgów trudno mieć zastrzeżenia - zuważa Maciej Kucharczyk w swoim artykule. - Zwłaszcza gdyby to była rzeczywiście taka wersja, czyli SEPv3 z systemem Trophy. Moim zdaniem to jeden z dwóch najlepszych czołgów na świecie. Obok izraelskich Merkav 4M Barak. Naprawdę świetny sprzęt - stwierdza Jarosław Wolski, ekspert od broni pancernej publikujący między innymi w miesięcznikach "Nowa Technika Wojskowa" czy "FragOut". - Niezaprzeczalnie jeden z najnowocześniejszych czołgów i naprawdę dobry jeśli chodzi o ochronę załogi. Został jednak zaprojektowany z myślą o bogatym użytkowniku, któremu nie przeszkadza na przykład wyjątkowa paliwożerność - mówi natomiast Bartłomiej Kucharski, dziennikarz miesięcznika "Wojsko i Technika".
Żołnierze, którzy trafiliby na abramsy, na pewno byliby wniebowzięci. Logistycy i podatnicy już niekoniecznie. Więcej w artykule "Kolejny zakup na Błaszczaka, czyli skrycie, na już, z USA i bez planu. W przygotowaniu wielki pancerny kontrakt".