Sprzedaż detaliczna w czerwcu (w cenach stałych, tj. przy wykluczeniu efektu inflacji) najmocniej urosła rok do roku w sklepach obuwniczych, odzieżowych oraz tekstylnych - aż o 22,3 proc. Świetny czas mają też podmioty handlujące farmaceutykami, kosmetykami i sprzętem ortopedycznym - tu wzrost rok do roku wynosi 17,5 proc. Ogólnie sprzedaż detaliczna była o 8,6 proc. wyższa niż przed rokiem.
W danych miesięcznych widać efekt wyjazdów wakacyjnych - sprzedaż paliw urosła w porównaniu z majem o 8,6 proc. Ogółem w całej gospodarce w czerwcu sprzedaż detaliczna była wyższa o 3,5 proc.
Dane o sprzedaży detalicznej w czerwcu są raczej zgodne z przewidywaniami ekonomistów. Są oni zdania, że zanika już efekt zakupowej gorączki po odmrożeniu handlu np. w galeriach handlowych. Nadal jednak sprzedaż jest napędzana po prostu przez (zwykle) dobrą sytuację ekonomiczną Polaków.
Koniec efektów otwierania sklepów, od czerwca o konsumpcji towarów decyduje tylko stan portfeli konsumentów i ich nastroje
- piszą analitycy banku Pekao. Wskazują, że nastroje te systematycznie się poprawiają, choć wciąż sporo brakuje im do tych sprzed wybuchu epidemii.
Podobne obserwacje mają też eksperci PKO Banku Polskiego. Co więcej, sugerują oni, że gdyby o wyniku sprzedaży detalicznej miały decydować wydatki kartowe klientów tego banku, odczyt byłby wyższy niż ten oficjalny.
Spodziewamy się, że w trzecim kwartale wzrost sprzedaży detalicznej będzie umiarkowany
- prognozuje z kolei Michał Gniazdowski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Z jednej strony Polacy częściej odwiedzają sklepy. Raport mobilności Google wskazuje, że liczby wizyt w galeriach handlowych oraz małych sklepach spożywczych w lipcu są odpowiednio o 11 proc. i 20 proc. wyższe niż rok temu. Równocześnie oczekujemy jednak mniejszej liczby zakupów sprzętów gospodarstwa domowego oraz wolniejszego wzrostu sprzedaży samochodów
- tłumaczy ekspert PIE.