Piotr Mueller rzecznik rządu przyznał, że ustawy podatkowe, które mają wprowadzić w życie Polski Ład, zostaną przegłosowane w późniejszym, niż do tej pory zakładano, terminie.
Ustawa wprowadzająca kwotę wolną od podatku w wysokości 30 tys. zł miała trafić pod obrady Sejmu w lipcu - tak zapowiadał marszałek Ryszard Terlecki pod koniec czerwca.
Później pojawiły się informacje o tym, że wciąż trwają negocjacje z koalicyjnym Porozumieniem. Ostateczne szlify miały zająć kilka dni - te jednak przeciągnęły się w tygodnie. Ustalenia, jak twierdzi rzecznik rządu, wciąż trwają.
- One się wydłużyły faktycznie, miały być wcześniej uruchomione - stwierdził Mueller. - Jeśli chodzi o pozostałe projekty, zostały wpisane w wykaz prac legislacyjnych rządu i lada moment zostaną skierowane na Radę Ministrów. Spodziewam się, że ustawa podatkowa pewnie trafi do Sejmu we wrześniu - wyjaśnił.
Wcześniej tłumaczył, dlaczego Polski Ład wymaga prowadzenia. Zdaniem rządu obecny system podatkowy jest niesprawiedliwy. - System podatkowy, który został stworzony w III RP od początku wykazywał wiele wad w kwestii nierównego obciążenia różnych grup społecznych. W związku z tym w ramach Polskiego Ładu chcemy zaprezentować rozwiązania podatkowe, które sprawią, że na reformie podatkowej zyska 18 mln Polaków - stwierdził rzecznik rządu w maju.
Polski Ład zakłada szereg zmian w systemie podatkowym. Najważniejszą jest podniesienie kwoty wolnej od podatku z 8 do 30 tys. zł przy jednoczesnym podniesieniem składki zdrowotnej do 9 proc. W odróżnieniu od dzisiejszej sytuacji nie będzie jej można odliczyć od podatku
Według rządu zmiany podatkowe mają być korzystne lub neutralne dla 90 proc. podatników, a zapłacić za zmiany mają tylko najbogatsi. Wśród części koalicjantów i przedsiębiorców pojawiają się jednak głosy, że za zmiany w systemie podatkowym zapłacą osoby osiągające tylko nieco wyższe wynagrodzenie od przeciętnego. Jarosław Gowin, podkreśl wielokrotnie, że nie zgodzi się na rozwiązania, które uderzają w przedsiębiorców. - Nigdy nie poprzemy rozwiązań, które mogłyby być zagrożeniem dla małych i średnich polskich przedsiębiorstw - stwierdził szef resortu pracy w piątek.